Nie wiem co jest grane, ale w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przynajmniej, żyję w takim biegu że głowa mała, a każda środa zaczyna mnie przerażać! ;D Jest tyle spraw do załatwienia, że zaczynam sobie wszystko pisać, żeby się nie pogubić. Poza tym mój licencjat mnie wzywa. Muszę wreszcie skończyć tą pracę...
Urzędowe sprawy załatwiłam, tylko czemu tak długo trzeba czekać na odpowiedź, skoro można by to załatwić od ręki? Nie ogarniam, ale to Polska właśnie... ;/ Później muszę jeszcze lecieć, pozałatwiać mamie sprawy u lekarza, a znając życie znów się wysiedzę w poczekalni! Nienawidzę!
Wczoraj były u mnie dziewczyny, ale było grzecznie :) Herbatka czerwona, zielona, przygotowałam mały poczęstunek, ale sama się nie skusiłam! Dzisiaj szykuje mi się wyjście, znów niewiele ruszę pisanie pracy. Ale kurcze to nie moja wina, że przedkładam przyjaźń i kontakty z ludźmi nad obowiązki. Może powinnam zmienić kierunek studiów? ;D Wieczorem idę się spotkać z przyjacielem (był u siostry w Niemczech), 3 tygodnie się nie widzieliśmy więc obawiam się, że wrócę późno. Może chociaż jak nie będzie bardzo zimno wyciągnę go na jakiś spacer. Tyle pożytku z niego będzie ;D
Dieta dziś również pięknie. Na obiad zrobiłam przepyszne leczo, ale na szczęście pilnowałam się, żeby zjeść tylko jedną porcję a nie dziesięć ;D Dałam radę. Gdzieś tu muszę wcisnąć jeszcze dzisiaj rower, chociaż będzie trudno, ale nie będzie przerwy! Nie i koniec.
Trzymajcie się, trzymajcie dietę i nie odpuszczajcie sobie! :P
Pozdrawiam,
Asia.
Vacaburra
7 maja 2014, 19:17Mmm leczo hehe. Ja właśnie podchodze do obrony licencjatu i też jakoś mi "nie wychodzi" ustalenie terminu -zawsze jest cos innego do zrobienia