Wpadłam tylko na moment zetrzeć kurz z pamiętniczka. ;-) I powiedzieć, że oprócz kwestii uczelnianych, u mnie dobrze.
Po dość krótkim namyśle postanowiłam zaatakować tłuszcz w sposób bardziej usystematyzowany. Wróciłam na treningi ze sztuk walki (przez uczelnię trochę opuściłam), chodzę na zumbę, ćwiczę w domu, no i - tu nowość - mam indywidualne treningi i wkrótce napisze mi się dieta. ;-) Ale nie z Vitalii. Mam bezgraniczne zaufanie do osoby, która mi tę dietę napisze (zaufanie w aspekcie sportowo dietowym :-)), więc musi być dobrze. Jak nie będzie już śniegu to też trochę potruchtam.
Zatem, jak widać, dokręcam tę śrubę coraz mocniej. ;-) A co tam u Was?