No więc, jak by to zacząć... Odchudzanie idzie dobrze, ciało się wzmacnia, cm spadają, jaram się treningami, ale pojawił się pewien problem. Czy raczej zyskał na sile, bo pojawił się wcześniej.
W sierpniu pisałam o facecie od podchodów. No więc podchody rozwinęły się... na tyle, że on próbuje mnie zaciągnąć do łóżka. :-o Naprawdę już zapomniałam, jak potrafi w tym celu kombinować facet. To jest miłe, a on mi się bardzo podoba i chciałabym to zrobić, ale, kurczę, co mam zrobić z tym wielkim bebzolem?! Ciągle się zastanawiam, czy jemu ten bebzol (czy w ogóle tłuszcz...) nie przeszkadza, bo tak się zafiksował na twarzy i pośladkach, czy po prostu wyobraża mnie sobie inaczej? Kurczę, nie wiem.
Przełamać się? Jak? Co z tym zrobić? :-(
brukselka!
12 października 2014, 11:00Nic na siłę. :) Jak poczujesz, że tego chcesz tak na 100%. I on też. Tak szczerze, bez podchodów i zaciągania do łóżka, to wtedy nawet nie będziesz myślała o brzuchu. :)
czarnaowca001
12 października 2014, 11:26No nie wiem, bo ciągle o tym brzuchu myślę, mimo że na facecie jestem bardzo skupiona. ;-D Wkurza mnie moja własna blokada. To dopiero motywacja do ćwiczeń i diety...
brukselka!
12 października 2014, 11:29Właśnie! Trzeba zamienić to na motywację:D Nie wiem, co doradzić, bo ja tam przy moim o tym (o brzucholku:P) nie myślałam, ani nie myślę.
czarnaowca001
12 października 2014, 12:07Rozumiem - wiem, że sama muszę to jakoś przetrawić, ale dziękuję za dobre słowo. :-)