Dla odmiany wrzucam wpis na temat inny niż odchudzanie. Choć w sumie, jest to jedna ze zmian w podejściu chyba trochę związana z tym, że na serio wzięłam się za siebie.
"Wzięłam się za siebie" w sprawie diety, sportu, kariery, a teraz pora na najważniejsze dla mnie - w sprawie relacji. Jestem tutaj sama jak palec (nie liczę zwierząt domowych choć też je kocham), coraz mniej mi się to podoba i mówię"dość". Skoro najbliższe osoby czyli Rodzice nie żyją a pozostali z rodziny mnie nie poznają na ulicy i olewają, to postanowiłam stworzyć własną rodzinę. Nie myślę jednak o rodzinie pt. on, ona i gromadka dzieci.
Tworzę własną rodzinę z bliskich osób, już zupełnie świadomie i jest to miłe. :-) Taka rodzina, z którą chciałabym być nie tylko na zdjęciu. Nie wpisuję jednak bliskich osób w role, które zwykle są przypisane biologicznie. Moja rodzina będzie rodziną w wersji 2.0. :-)
W tej rodzinie jest jedno jeszcze nie zajęte miejsce - dla jakiegoś wyjątkowego "niego". Nie mogę się doczekać, jak na niego już trafię - a jeżeli trafiłam, to na to, żeby się o tym dowiedzieć. Z pełną rodziną będzie na pewno ciekawiej i przyjemniej. :-)
Dobrze się w końcu ogarnąć, przyznać, co jest ważne i zdecydować, czego się w związku z tym chce, oj dobrze. :-)
Leirion
20 września 2014, 19:37To dobrze, że masz w swoim otoczeniu osoby, z którymi masz tak wspaniałe relacje, ze zasłużyły na miano rodziny, i to takiej z wyboru :))
czarnaowca001
20 września 2014, 19:59Też się cieszę. :-) Choć nic w zasadzie nie przyszło samo.