Wróciłam właśnie z dość długiego zagranicznego urlopu. Był to wyjazd zorganizowany. Bawiłam się fajnie (zobaczyłam wiele ciekawych miejsc), udało mi się opalić, ale niestety nie ćwiczyłam. Łudzę się, że codzienne kilkugodzinne spacery (dużo wspinania) utrzymały mnie w dobrej kondycji - to się okaże jutro jak wrócę do ćwiczeń (dziś jeszcze relaks). No i były też zabawy w morzu i szaleństwo na parkiecie - może więc stąd te luźniejsze ciuchy? :-) Cud, że nie przytyłam - kolacje były obfite a w ciągu dnia też raczej nie jadłam tego, co w kraju na diecie. ;-)
Już myślę o następnym wyjeździe - ale to już po schudnięciu do wymarzonego rozmiaru. Ciekawe kiedy się uda, bo idzie nieźle. :-)