Walczę z wagą odkąd pamiętam. Już w podstawówce mama woziła mnie do "kliniki" Saba w Opolu i starała się mi jakoś pomóc. Przerobiłam przez te wszystkie lata chyba wszystkie dostępne diety - byłam na kapuścianej, dukana, kopenhaskiej, 1000 kcal, owocowej, warzywnej, MŻ, 3D chili. Oj czego to ja nie próbowałam już. Ale dochodzę do wniosku, że cały problem leżał wcale nie w diecie, ale we mnie. Ja po prostu nie byłam na to gotowa, nie wiem dlaczego, ale najwyraźniej tak właśnie było. Oszukiwałam na diecie, kiedy nikt nie widział, jadłam słodkości, nie pilnowałam porcji, kaloryczności itd. Prawda jest taka, że oszukiwałam samą siebie. Tylko ja na tym traciłam. Nigdy w życiu nie trzymałam się programu tak ściśle jak teraz. No i efekty są widoczne: minęło 10 dni na Vitalii, a ja jestem lżejsza o 2,1 kg czyli ważę 75,9 kg (co prawda waga pokazała mi już nawet 75,3 kg, ale dzisiaj, w dzień ważenia dostałam @ więc mam hektolitry wody w okolicach kostek hihi). Jestem z siebie dumna. Czuję, że to ostatni raz, jak muszę zrzucić aż tyle masy. Nigdy więcej nie dojdę do takiego stanu.
Przy okazji diety zaczęłam biegać, co było bezpośrednim motorem do rzucenia palenia :) Jestem szczuplejsza, nie palę, jestem sprawniejsza. Naprawdę jestem na dobrej drodze!