...i po pierwsze wywaliłam resztkę lodów, po drugie wróciłam do regularnych biegów, po trzecie stosuję dietę sprzed roku, czyli owsianka na wodzie (nie cierpię mleka) na śniadanie, sałata na obiad, makaron/ryż/ziemniaki z dodatkami na kolację. Wszystkie porcje muszą się mieścić w miseczce wielkości dwóch pięści - to objętość normalnego żołądka. Jako przekąski owoce. Na tej diecie schudłam ponad pięć kilogramów, teraz wróciły dwa (wina szalonego zimowego łakomstwa). Wierzę że znów spadnie z 5 - taki wynik mnie bardzo ucieszy.
Na szczęście zmiany w życiu wychodzą mi na dobre, odzyskuję spokój i wiarę w świetlaną przyszłość, więc już naprawdę nie ma powodu, by obżerać się lodami:)
Miłego dnia, dziewczyny!
Alianna
12 czerwca 2014, 19:57Trzymam kciuki. Buziaczki
katy-waity
12 czerwca 2014, 15:47ja stałam się przeciwniczką diet z ustalonym menu, ale jeżeli chcesz pozbyć się tylko 5 kg, to może się udać..
Cyklistka
12 czerwca 2014, 21:15ależ ono nie jest nudne: sałata jest zawsze z różnymi dodatkami: ryba, jajko, ser, inne warzywa, etc, a kolacja to już w ogóle freestyle, ale z umiarem:)