Nauczyłam się kontrolować to, co przez ostatnie lata wydawało mi się niemożliwe do skontrolowania. Zrozumiałam, że moje dobre samopoczucie nie zależy tylko od jedzenia. Że nie jestem fajniejsza tylko dlatego, że potrafię przygotować górę wspaniałego jedzenia i się nią podzielić. Myślę, że trochę zmieniłam podejście. Broń Boże, nie porzucę przyjaciół, ani nie przejdę na radykalną dietę z korzonków i zielska, ale mam nadzieję nauczyć się mówić "nie" i "dziękuję". Czasy bezkarnego pochłaniania ciast, lodów, alkoholu mam za sobą. Wiadomo, że figury modelki już nie będę miała, ale mogę mieć szczupłą i zdrową. Znam kilka starszych wspaniałych kobiet, które są dla mnie wzorem. Aktywne, piękne, ruchliwe, wesołe. To o to w tym wszystkim chodzi. Znów przynudzam, cholera. To ta dieta tak mi wyostrza intelekt;)
Miłej soboty, dziewczyny!
gilda1969
10 sierpnia 2013, 20:44Zmiana myślenia to zawsze najtrudniejsza sprawa i jak z tym sobie poradzimy, to już wszystko się wtedy uda. Fajnie, że zdołałaś pogadać sama ze sobą i wiesz już czego tak naprawdę chcesz i jak to osiągnąć. Teraz świat - w sensie spełnienie planów - stanie otworem, zobaczysz:)
vita69
10 sierpnia 2013, 11:48Nie przynudzasz tylko widac, ze "dojrzalas" do odchudzania:)