... w górę, niestety. Po tygodniu w połowie aktywnym, a w połowie wręcz przeciwnym waga skoczyła o pół kilograma. To i tak niewiele. Jeśli nie przestanę objadać się ogromnymi porcjami makaronu z pysznymi sosami z gorgonzoli i szpinaku dla niepoznaki, lazanią, frytkami, domowymi wprawdzie, ale co za różnica, bitą śmietaną, musem czekoladowym... i mnóstwem innych pyszności i nie przestanę popijać to wszystko litrami wina, to nigdy nie schudnę. I nie pomogą spacery lub biegi.
Zaczyna się kolejny tydzień, kolejne postanowienia, kolejne obietnice. Pożyjemy, zobaczymy...
agnes315
11 marca 2013, 09:43no nie pomogą... :))) Buźka :)*
Kokosanka2020
11 marca 2013, 08:27Oby ten tydzień był lepszy i zakończył się spadkiem ;)) powodzenia :)