...znów pożarłam pół lodówki. Do 17 w miarę grzecznie (w pracy ludzie patrzą) a w domu trochę lazanii, surówka z majonezem, dwa kieliszki wina, resztka panierki z wczoraj (ciasto piwne, palce lizać), bułka z masłem i powidłami śliwkowymi oraz pół batonika mars. A, no i jeszcze ze trzy kawałki gorzkiej czekolady.
To ile powinnam biegać? Do rana? A tu jeszcze robota czeka, więc zamiast robić kółka na świeżym powietrzu, doprawiam swój krzywy kręgosłup nad klawiaturą.
Chyba w moim przypadku jedynym rozwiązaniem byłoby zlikwidowanie lodówki i spiżarni. Oraz zablokowanie portfela/konta i drzwi, żeby nie było dostępu do sklepów.
Kobieto! Walcz z nałogami!
Spychala1953
2 sierpnia 2010, 21:18już kochaniutka pożarłaś czyli zostało pożreć jeszcze pół francy i będziesz miała spokój. Zmierzamy słoneczko do tego samego celu nie damy się i pokonamy żarcie. Mój syn właśnie smaży moje ulubione naleśniki z jabłkiem, a ja patrzę na nie zimnym ba nawet lodowatym wzrokiem. Kobieto walczymy z nałogami, nie pokonają nas habasy -)))