...dziewiątka biegiem wykonana. Na wstępie rzucił się na mnie york, na szczęście jego pan szybko go poskromił i bardzo grzecznie przeprosił. Boję się psów, nawet najmniejszych, a te bestie nie zawsze tolerują biegaczy...
Jestem bardzo dumna z siebie w roli biegaczki porannej. Gdybym tak jeszcze przycisnęła dietę i ćwiczyła wieczorem... Cóż, wolno pomarzyć...
Kto wie, może jednak i do tego dojdzie? W końcu mam już pewne sukcesy na polu walki z alkoholem, chałwą i rurkami z kremem:) Nie od razu Kraków zbudowano!
czerwonaporzeczka
22 czerwca 2010, 14:13Też często miewam momenty niepewności i lekkiego strachu gdy mijam spacerowiczów z pieskami. Nie każdy trzyma psa na smyczy, a psiaki różnie reagują na biegnącą osobę. Ale nie będę się przejmować, trzeba dalej ćwiczyć biegi, żeby w razie czego mieć siłę i kondycję aby szybciutko przed bestią spierdzielić :D
elkati
22 czerwca 2010, 10:17czyta, więc plamy dać nie możesz. Z tym Krakowem to nie przesadzaj - tak długo jak on to nie pożyjesz ;)))
Spychala1953
22 czerwca 2010, 09:09Małymi kroczkami, byle do przodu. Tak trzymaj.Pozdrawiam i życzę miłego dnia:-)