Dawno nie pisałam, nie mogę obiecać, że od tej pory moje wpisy będę regularne ale jestem, żyję, mam się średnio.
Zwykle piszę, gdy mam jakiś przypływ energii i masę nowych planów i postanowień albo gdy chcę coś z siebie wyrzucić... i dziś chyba ta druga opcja.
Dużo ostatnio rzeczy mnie przygniotło i widzę, że średnio sobie radzę ze stresem (w pracy, w domu) do tego mam chyba wszystkie objawy nerwicy (m. in. problemy ze snem, natrętne myśli, bóle, uczucie smutku i przygnębienia i masę, masę innych) i ogólnie to chyba średnio szczęśliwym człowiekiem jestem. Owszem są dni, kiedy mam zapał do działania, plany i wiarę, że będzie ok ale niestety zdecydowanie więcej jest dni kiedy tą nadzieję tracę. Mam wrażenie, że nic się nie zmieni, że nic nie osiągnę, że się cofam zamiast iść do przodu, że nic nie umiem i nie mam pasji (ok, są rzeczy, którymi się interesuję, lubię ale nie porywa mnie to). Do tego totalnie nie radzę sobie z ... hałasem w domu. Jakoś mam takie szczęście, że gdzie nie mieszkam trafiam na sąsiadów uwielbiających słuchać głośno muzyki... i te basy, które docierają do mnie kompletnie mnie rozbijają, nie mogę się na niczym skupić, denerwuję się, nakręcam, nie mam miejsca do którego mogłabym uciec-takiego mojego bezpiecznego CICHEGO miejsca. Mojego L. kompletnie to nie rusza i nie rozumie o co mi chodzi... i kurcze sama nie wiem dlaczego aż tak mnie to rozwala ale rozwala. Ok, wiem mam problem, mam stany depresyjno-nerwicowe ale co dalej? Psychiatra?-Nie chcę się faszerować tabletkami na uspokojenie bo ktoś słucha muzyki, albo bo szef ma gorszy dzień, nie chcę się ratować tabletkami bo wg mnie to nie jest rozwiązanie. Psycholog? Kiedyś byłam na kilku spotkaniach i kompletnie do mnie nie przemawiało to co ta pani do mnie mówiła. Sama sobie nie radzę i jednocześnie wątpię, że pomoże mi ktoś inny... PAT? a może mi się w tyłku przewraca... mam fajnego faceta, który wytrzymuje te wszystkie moje nastroje, nerwy, fochy choć jest mu z tym ciężko. Dostałam dziś piękne kwiaty i czekał na mnie obiad, w ogóle mam wszystko podstawione pod nos. To czemu nie mogę się skupić na tym, oderwać myśli, odpocząć, zrelaksować się czemu moje myśli krążą tylko przy problemach, czemu nawet w weekend nie mogę się odciąć tylko myślę o poniedziałku i zastanawiam się jaki nastrój będzie miała szefowa?? yhhh
Wiem, że ten wpis brzmi jak użalanie się nad sobą. Że pewnie nawet gdyby napisał to ktoś obcy umiałabym doradzić z sensem ale jakoś nie umiem tego sama zastosować względem siebie!!
Na dziś taka prywata, może za kilka dni przeczytam te wypociny i ze świeżą głową i znajdę jakieś genialne rozwiązanie... Ogólnie czuję się przemęczona, sezon zimowy w pracy daje mi niezle w kość (fizycznie i psychicznie)- może stąd obniżka formy...
Bobolina
13 marca 2017, 18:05Kochana, bardzo mi przykro.. jestes wspaniala osoba i zle mi sie czyta jak cos jest nie tak, a jest "nie tak" sporo rzeczy. moim zdaniem.. zmien prace, to po pierwsze. z tego co czytam to ciagle stresuje Cie nastroj szefa czy inne rzeczy zwiazane z praca. druga sprawa, to moze jakis specjalista? nie chce straszyc ale moj kumpel mial podobnie i tez ze nie, ze nie pojdzie po pomoc a teraz ma pol roczne l4 wlasnie w zwiazku ze stanami depresyjnymi i jest zmuszony brac psychotropy. po trzecie, docen faceta. tylko wlasnie.. ciezko jest to robic jak sie ze soba ma problem; jak jest smutno, ciagle zle itd. musisz poszukac gdzies pomocy, bo nawet jak za jakis czas bedzie lepiej to moze to nie trwac zbyt dlugo.. trzymaj sie! ;*
createmyself
14 marca 2017, 18:51No właśnie, przez "moje" problemy tworzą się kolejne w związku, niby to wszystko wiem a nic z tym nie robię, wyładowuje się na L. choć niczym sobie nie zasłużył... i co najgorsze... ja wiem, że on kiedyś może w końcu powiedzieć "dość" a mimo to nie umiem nic w sobie zmienić... nie, że nie chcę, nie umiem... no ale tak czy inaczej dziękuję za Twój wpis :*
angelisia69
9 marca 2017, 03:13wiesz mysle ze chyba za wczesnie na wlasna diagnoze nerwicy,deprechy itd. Powiem ci szczerze ze na poczatku wiosny(mam na mysli 1sze slonca) tez mnie takie cos lapie!!Czytalam o tym i doczytalam ze to przesilenie wiosenne.Na tym przednowku czuje sie lepiej w szare i ponure dni,a slonce mnie tak irytuje ze nic mi sie nie chce,ucieklabym najchetniej do jakis zimnych krajow i zamknela sie gdzies przed swiatem.Na szczescie to w miare szybko U MNIE mija.I potem jest ok.mam nadzieje ze u ciebie tez minie,a ten wpis poprostu skasujesz za kilka dni,bo wyda ci sie smieszny :P
createmyself
9 marca 2017, 06:04właśnie to nie jest wiosenne przesilenie a coś co mnie "męczy" już lata... są lepsze dni, nawet okresy ale chyba jednak coś jest nie tak, tymbardziej, że już kiedyś apropo wizyty u neurologa- pani stwierdziła, że to może być nerwica depresyjno-lękowa, dostałam tabletki po których źle się czułam i olałam dalsze "leczenie" i tu pewnie popełniłam błąd, to jest takie dziwne, wiem co jest źle, wiem co robić ale jakoś nie mogę... no i czasami pojawia się ta wiara, że jednak sama dam radę i przez jakiś czas daję... no nic zobaczymy w którą stronę to pójdzie tym razem...
angelisia69
9 marca 2017, 06:10aha no to juz cos powazniejszego :/ w takim razie pozostaje mi zyczyc powodzenia i moze podjac terapie?
Katienka92
8 marca 2017, 20:42Ja mam nerwicę - już troszkę zaleczoną, ale tylko ze względu na rozmowę z moim Ł. To najlepsze lekarstwo. NO ale nie o mnie tu mowa :) Bardzo dobrze, że dodałaś ten wpis, troszkę może coś ulało się z Ciebie. Prawda jest taka, że znawcami jesteśmy w radzeniu innymi, z poradzeniem sobie ze sobą już nie do końca. Każdy ma słabsze dni, głowa do góry :) PS. chociaż wiesz, że sąsiedzi nazwyają się BUC BUC BUC buce ;D
createmyself
9 marca 2017, 06:06hehe z tymi BUCAmi to mnie rozbawiłaś :D, a co do nerwicy-masz ją zdiagnozowaną? leczyłaś to czy faktycznie tylko rozmowy Ci pomagają? Mnie mój L. wysłucha, wiem, że chce dla mnie jak najlepiej ale mnie nie rozumie i średnio mi to pomaga:P
Katienka92
9 marca 2017, 09:04Nie wiem jak inaczej nazwać strach przed ludźmi, telepanie na samą myśl i płacz, ręce latające jak coś się pisze :D Na szczęście już jakoś od pół roku jest lepiej :) Nie mam zdiagnozowanej, nie leczyłam niczym oprócz czasem i rozmową
createmyself
10 marca 2017, 06:01To najważniejsze, że coś pomaga i że jest lepiej :)