Dziś pierwszy dzień z mojego tygodniowego urlopu. Wczoraj w końcu zrobiłam pomiary i uaktualniłam pasek wagi ale po wieczornym szaleństwie nie wiem, czy nie będę musiała cofnąć go z powrotem. No cóż trudno, było minęło- na szczęście ostatnio nawet "szaleństwa" są przeze mnie kontrolowane, więc nie powinno być źle. Dziś już biorę się za siebie i nie będzie ani podjadania ani syfiatego jedzenia. Nie mam jeszcze w prawdzie planu na obiad ale wymyślę coś zdrowego.
Kiszone cytryny...
Ostatnio mój L. stwierdził, że zrobi sobie kurację cytrynową, kupił dwie skrzynki cytryn i robił codziennie sok ale nie czuł się po nim najlepiej. Część więc rozdaliśmy rodzicom, część znajomym a z reszty postanowiłam zrobić kiszone cytryny, których nigdy nie jadłam i których smaku nie potrafię sobie nawet wyobrazić. Poszperałam po necie, znalazłam kilka przepisów i jak to ja z każdego wzięłam coś i stworzyłam własny (no, ok z pomocą L.) A oto mini fotorelacja:
Teraz wystarczy już tylko poczekać ok. 4 tygodni. Podobno nadają się do ryżu, kaszy, są aromatyczne i ... oryginalne. No nic pożyjemy, zobaczymy. Lubię gotować, lubię kulinarne eksperymenty, więc mam nadzieję, że się miło zaskoczę. A przy okazji porobiliśmy w końcu coś razem z L. :)
Przy okazji powstała kolejna zupa dyniowa z imbirem, harissą i mleczkiem kokosowym:
wiem, ani zdjęcie ani dekoracja nie powala ale można uznać, że wyszła smaczna.
Kolejną rzeczą, którą będę chciała spróbować zrobić będą falafele, mega mi zasmakowały i mam nadzieję, że uzyskam coś podobnego... no ale najpierw muszę przestudiować jakieś przepisy (jak ja lubię mieć wolne i zajmować się takimi pierdółkami ;d).
To tyle o jedzeniu. L. jedzie za chwilę na delegację, mnie podwiezie do rodziców. Dziś i jutro mam zamiar oddawać się słodkiemu lenistwu, drobnym porządkom itd. Ale z racji, że nie będzie tyle aktywności co w pracy, mam zamiar też trochę poćwiczyć. U rodziców mam kołyskę do brzuszków, hantelki więc coś tam sobie podziałam. Na resztę wolnych dni też mam jakiś plan, chcę skoczyć połazić po sklepach i załatwić coś w banku, może fryzjer, książki też czekają... Chciałabym też się spotkać z przyjaciółką. Mam nadzieję, że coś uda mi się zrealizować a na razie to tyle.
Do napisania
A.
Bobolina
20 października 2016, 14:01kiszone cytryny?? pierwsze slysze;> ale jak je dodac do kaszy czy ryzu? hmm;> ja dzisiaj wlasnie mam 1 dzien urlopu i chce zrobic wszystko haha :D tez ostatnio robilam zupe z dyni ale mi nie wyszla;P fajnie ze L. robicie cos razem, to umacnia zwiazek;)
createmyself
20 października 2016, 18:52właśnie jeszcze nie wiem jak je dodać, ponoć je się samą skórkę więc może można dodać do sosu jako dodatek:P mam 4 tygodnie na poszukanie jak to jeść :P a mi się urlop powoli kończy i nie zrobiłam prawie nic... taka pogoda, że tylko bym leżała i jadła... i niby staram się jakoś "zmusić" do innych czynności ale trudno mi to wychodzi:P
angelisia69
18 października 2016, 03:37fajnie ze kombinujecie RAZEM w kuchni ;-) Falafele sa przepyszne ja robilam zwykle bez zbednych dodatkow bo takie sa najlepsze tj.cieciorka+przyprawy i troszke spryskane olejem przy pieczeniu.fajne masz plany,ale pamietaj aktywnosc wlacz w nie bo sie tryb lenia obudzi :P Pozdrowionka
createmyself
18 października 2016, 08:42Muszę się tylko zaopatrzyć w surową cieciorkę... no i trochę boję się, że mi się rozlecą ale zobaczymy:) Wczoraj już poćwiczone, trochę mniej niż chciałam ale zawsze:) pozdrawiam:)