No i mamy październik... i kolejny miesiąc walki za mną, kolejny który mogę uznać za w miarę udany. Niestety dalej (!!) nie zabrałam się za pomiary i zmianę paska. Mogę się przyznać jednak, że w najgorszym momencie było ok. 72 kg, teraz jest ok. -5kg, więc mimo niedoczynności i TSH na poziomie +/-7 jakoś to idzie. Powoli bo powoli ale do przodu. Przez okres, w którym "wzięłam się za siebie" udało mi się wprowadzić:
-ograniczenie słodyczy (rezygnować nie zamierzam coś mi się od życia należy :P)
-ograniczenia pieczywa (2-3 razy w tyg alternatywne śniadania do pracy)
-rezygnację ze słodkich napojów i znaczne ograniczenie kawy, która mi nie służy a którą uwielbiam
-ograniczenie chipsów do jednej paczki na miesiąc
-ogólne zwracanie uwagi na to co, ile i o której jem
Z racji zmiany pracy mam też dość dużo aktywności fizycznej ale muszę jeszcze popracować nad wprowadzeniem jakichś "dywanówek" kilka razy w tyg. Wprowadziłam też znów masaże rękawicą bądź masażerem i trzeba mi tylko regularności i cieszenia się efektami. W życiu prywatnym kijowo ale to nie znaczy, że mam być zaniedbana. I nie będę...to mogę dla siebie zrobić. Nie ma co ukrywać, że to jak wyglądamy wpływa na samoocenę dlatego zrobię wszystko, żeby czuć się ze sobą dobrze :)
polishpsycho32
2 października 2016, 13:25to prawda ze to jak wygladamy na pewno wplywa na samoocene..wiec faktycznie warto powalczyc o lepsze samopoczucie
Bobolina
1 października 2016, 22:00mega sie ciesze ze wrocilas na V i uporalas sie ze slodyczami, tzn ze nie jesz ich codzieninie i przy tym Tobie z tym lepiej ;) musze wziac z Ciebie przyklad i tez zaczac sie masowac, ale drewnianym walkiem z wypustkami ;) ladnie Ci idzie, a w pazdzierniku wierze, ze bedzie jeszcze lepiej ;)
createmyself
3 października 2016, 16:24ja mam taki plastikowy ale najbardziej lubię jednak rękawicą :) polecam :) musi być lepiej, buzka :)