Spędzam właśnie weekend u rodziców i tak sobie rozmyślam nad życiem. L. pojechał w góry z kumplem, jutro zdobywają Gerlach. Mi natomiast ani zdrowie nie pozwala na takie wyprawy ani w ogóle nie jest to mój konik. Lubię być w górach ale nie lubię po nich chodzić, ot tyle.
Nie lubię siebie takiej-wszystko dookoła mnie drażni, denerwuje. Cały czas mi się wydaje, że wszyscy mają lepiej i więcej w życiu, że łatwiej im to przychodzi i czuję taką... zazdrość (nie to że komuś źle życzę-to nie) ale ogarnia mnie takie przeświadczenie, że marnuję czas, nic nie osiągnę itd. Mam tyle lat ile mam, zarabiam grosze i praca mnie w żaden sposób nie rozwija (ale dobrze, że w ogóle jest). Oczywiście mam nadzieję, że kiedyś znajdę swoje miejsce w sensie zawodowym i życiowym ale chyba jeszcze potrzebuję trochę czasu... chciałabym kiedyś mieć własną firmę, mały domek z ogródkiem ale ciągle brakuje mi odwagi? aby coś zacząć robić w tym kierunku.. No ok, pomarudziłam ale chyba nie mam z kim o tym pogadać... Prawda jest taka, że dużo osób od siebie skutecznie odsunęłam a z L. jakoś ciężko gada mi się na takie tematy...
No więc czas na sprawy Vitaliowe- wpadło mi niestety ostatnio trochę słodyczy, w piątek kumpela z pracy miała urodziny i przyniosła torcik, dziś skusiłam się na kawałek sernika a w poniedziałek druga koleżanka z pracy robi urodzinki i też będzie ciasto- no nic nie będę z siebie robić dzika i zjem kawałek na szczęście jestem już na etapie kiedy potrafię zjeść kawałek i na nim poprzestać, więc jestem w miarę spokojna. Dziś też wpadła trochę za duża kolacja ale w zamian za to wzięłam się za ćwiczenia czego z racji dużej aktywności w pracy ostatnimi czasy nie robię. Niestety dalej jestem na antybiotyku więc nie dawałam sobie jakiegoś wycisku. Na szczęście jeszcze 3 dni i koniec. (20 dni na antybiotyku po ugryzieniu kleszcza:/). Waga się utrzymuje co przy moich skokach wagi cieszy. Pomiary zrobione-będzie z czym porównywać. Dziś w planach jeszcze masaż rękawicą dla lepszego samopoczucia. To tyle. Dziś oglądałam zdjęcia z Turcji z 2011, 2012 i 2013 roku -i to chyba była najlepsza motywacja do walki o siebie i lepszą figurę, wiem jak było, widzę jak jest-trzeba zmian :)