:))) Moze to nie idzie jakos w zastraszajacym tempie w dol, ale wazne, ze spada. Kazdy kilogram mniej motywuje coraz bardziej. Do tego ladna pogoda i praktycznie kazdy element sportu staje sie przyjemnoscia.
Czasami nawet zwykle granie wieczorem ze znajomymi na Xboxie z kinektem wyczerpuje bardziej niz same bieganie. Uwiezcie mi, pinkg pong, sitkowka plazowa, kregle, lotki, piecioboj i boks. To ponad moje sily. Efekt: cala mokra, ale nie tylko ja, zakwasy od rana miesni, ktorych nawet nie wyobrazalam sobie, ze moge uzywac podczas gry na konsoli :)
Plusy i minusy dnia: do plusow mozna zaliczyc jakis ruch zaliczony, kalorie spalone, do minusow: brak swiezego powietrza i definitywnie piwo.
Calosciowa ocena: wieczor definitywnie do porawki :)
Cranberka
23 lipca 2013, 21:17Fajnie, ze ktos jednak czasem czyta to co pisze. Dzieki dziewczyny. :)
ju.lia
23 lipca 2013, 11:52gratuluję spadku :) nie martw się, wieczory są nie tylko Twoją zmorą :P ale ja się zaparłam, i piwu na razie mówię stanowcze NIE!
northfork
23 lipca 2013, 02:15brawo! trzymaj tak dalej :)