Cześć dziewczyny!
Moja waga utknęła na tych 67 kg dobry miesiąc temu i nie chce drgnąć. Mimo to czuję po ubraniach, że stają się luźniejsze. Ogólnie widzę poprawę w konsystencji ciała :), a waga niech sobie tak stoi, nie będę się chyba tym martwić.
Co drugi dzień chodzę na treningi. Teraz jednak, oprócz trampolin i wzmacniania jednej partii ciała, zaliczam jeszcze trening obwodowy, który po prostu uwielbiam!
Z jedzeniem bywa różnie. Tzn. słodkie wpada od czasu do czasu, ale zawsze wliczam w bilans, więc suma summarum wychodzi wszystko całkiem przyzwoicie. 1700/1800 kcal w dni bez treningów i 2000/2200 kcal w dni treningowe.
Co najważniejsze:
– śniadania zaczęłam jeść bardziej konkretne – białkowo-tłuszczowe, już bez masy węglowodanów w postaci dżemików, płatków itp., po których tylko chciało mi się spać,
– jem bardzo dużo warzyw – do śniadania surowe warzywa, koło południa sałatkę (z kurczakiem/tuńczykiem/fetą) też z warzywami, na obiad warzywa na patelnię z dodatkami,
– zjedzenie kawałka ciasta mi się zdarza, a nie jest normą.
Witamy kwiecień. W tym miesiącu ważne wydarzenie – biorę ślub!!! Podchodzę tak do tego ze spokojem, bo jesteśmy razem już prawie 10 lat, mamy córkę, więc jakaś to wielka zmiana w moim życiu nie będzie. Mimo to – po prostu będzie miło
Pozdrawiam Was!
OstatniaSzansaMadaleen
2 kwietnia 2019, 11:50super :)
Stonka162
1 kwietnia 2019, 22:22Super. Też miałam ślub w kwietniu, bagatela, 21 lat temu ;-) Ja tez ostatnio przerzuciłam się na takie śniadania bez węgli, nie mam wtedy takich napadów głodu w ciągu dnia. Tylko czasami pomysłu nie mam co zrobić.
Cos_pozytywnego
2 kwietnia 2019, 09:22U mnie królują zwykle jajka, najczęściej omlety. Czasem twarożek z warzywami i ziarenkami. Faktycznie łatwiej zrobić byle jaką kanapkę, no ale... pozdrawiam :)