Dzisiaj taki szary, ponury dzionek się zapowiada. Tak patrzę i myślę, jeszcze 6 kilo i będę miała taką wagę jaką od skończenia podstawówki miałam, jest to budujące. Chciałam sobie jakąś motywacyjną sukienkę kupić, na równe 80 kg na wadze, ale szczerze mówiąc, tak dawno nie kupowałam nic sukienkowego, że w końcu dałam sobie spokój. Zrobiłam sobie tylko zdjęcia do albumu odchudzania. Nadal ja, jako ja, nie widzę różnicy ale na zdjęciach jest wyraźna. A właśnie, zadyszka już daje radę przez dwa piętra i dopada na trzecim ;D Jeszcze trochę i wreszcie uda mi się wrócić do domciu bez brzmienia jak miech kowalski ;) Pozdrawiam ^^
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
cynamonowy44
9 czerwca 2015, 14:26Bo odchudzanie zaczyna się w głowie. Także chociaż po zdjęciach widzisz, że jest ok. Także już niewiele zostało
corunia
10 czerwca 2015, 11:43Niom, wielu osobom ,wydaje się, że schudnąć to żaden problem. Masz rację tu nie chodzi tylko o ciało (miło by było jakby tylko o to chodziło), ale też o psychikę. I jeśli nie ma się wsparcia psychicznego jest ciężko schudnąć lub wręcz czasem niemożliwe chociażby zacząć próbować. Uśmiałam się wczoraj jak wróciłam z pracy, mama zapytała czy coś jem, odpowiedziałam, że jadłam w pracy i idę spać, spojrzała na mnie i powiedziała "żebyś mi w anoreksję nie wpadła" ^^ Pozdrawiam ^^
cynamonowy44
10 czerwca 2015, 12:46U mnie było podobnie jak waga leciała; ) pytania czy aby nie jestem chora itp-to z ust rodziny. Niestety z ust dobrych koleżanek było dużo gorzej, nie wiem czy to przez zazdrość, ale postanowiłam ograniczyć z nimi kontakty do minimum. To nie odchudzanie zmienia człowieka ale życie, sytuację. Także wsparcia jako tako nie miałam, poza rodzina właściwie, czy dalszych znajomymi którzy czasem rzucili komplement, że jest super, mimo że jeszcze odrobina mi została do zrzucenia, ale już 4 lata nie idzie;) długo by pisać. Pozdrawiam
corunia
11 czerwca 2015, 11:14U mnie to w ogóle jak zaczynałam, to było zero motywacji ze strony rodziny i znajomych, a jeszcze muszę przyznać, że walczyłam z nimi o to żeby mi nie utrudniali. To nie była otwarta wojna, to była partyzantka co robili, żebym dała sobie spokój XD Teraz osiągnęliśmy względny spokój, nikt nic nie mówi i nie komentuje tego tematu, a ja spokojnie robię co postanowiłam. No czasami trafi się taki moment jak przedwczoraj ale już o wiele rzadziej niż na początku :) Byli moim wsparciem w byciu taką jaka byłam a nie mieli najmniejszej ochoty żebym się zmieniała. Kiedyś jak już się doprowadzę do porządku, to napiszę co sprawiło, że zobaczyłam wreszcie co się ze mną dzieje, to był drobiazg ale mną ,wewnętrznie, rzucił o ścianę. He he u Ciebie to myślę że już dawno przekułaś te kilogramy na mięśnie i dlatego waga stoi ^^ Pozdrawiam :D
corunia
9 czerwca 2015, 11:39Komentarz został usunięty
Lucy.Strange
9 czerwca 2015, 09:39Kochana trzymam mocno kciuki ! Każdy kroczek do przodu to bliżej cel ! :)
corunia
10 czerwca 2015, 09:43Dziękuję :) :*