Hej Vitalijki
Nie było mnie tu dawno, bo aż od stycznia. Od kilku dni siedzę i czytam o Waszych zmaganiach. Dziś postanowiłam się pomierzyć oraz napisać co u mnie. A działo się dużo - zakończenie związku, nowa praca, wyprowadzka z domu. Ogólnie same pozytywne rzeczy
Natomiast w dbaniu o siebie dużo się nie działo. Wręcz przeciwnie - był kompletny zastój. W listopadzie i grudniu pięknie ćwiczyłam, widziałam efekty, a na początku stycznia kompletnie sobie odpuściłam. Zero ćwiczeń, niezdrowe jedzenie, w dodatku najczęściej żarcie na noc + alkohol. Po prostu masakra.
Ale poszłam po rozum do głowy. Od kwietnia powoli zaczynałam się za siebie brać. Przestałam jeść chleb, po którym miałam bardzo silne bóle brzucha - niezależnie jaki jadłam. Zero majonezu, a niestety w poprzednich miesiącach zjadłam chyba z 2 duże słoiki. Jadłam go non stop. Niestety efekty są do dziś. Co prawda dopiero od tygodnia, ale nie piję alkoholu, a wcześniej non stop była jakaś okazja, albo nawet bez okazji kieliszek wina. A przecież to puste kalorie. No i ogólnie staram się jeść zdrowo. Właściwie to zero słodyczy - dobrze mam, bo kompletnie mnie do nich nie ciągnie.
Oraz zaczęłam się ruszać. W kwietniu niestety było to sporadyczne bieganie i ćwiczenie na takiej osiedlowej siłowni na zewnątrz. Ale od dwóch tygodni zaczęłam chodzić na siłownię. Byłam już 8 razy. Na razie robię tylko cardio. Ale przykładam się, to jest naprawdę porządny wycisk. Ale planuję też iść od czasu do czasu na zajęcia grupowe, np. na zumbę, albo płaski brzuch itp.
No i moje pomiary - naprawdę masakra, bo tak zaprzepaściłam 2 miesiące mojej ciężkiej pracy, gdybym wtedy wytrwała, to teraz bym wyglądała jak milion dolarów heheheh
Ale nie użalam się nad sobą, tylko działam.
Trzymajcie kciuki. Ja za Was również będę.
paula15011
24 maja 2015, 18:37To w takim razie trzymam kciuki i dobrze, że powróciłaś na właściwą drogę :)
corall
25 maja 2015, 11:49Dzieki :)
blue-boar
24 maja 2015, 15:06wymiary identiko praktycznie :o i tez ładnie schudłam (-10) a potem...imprezy, alkohol, zarcie żarcie i żarcie przez pare miesięcy i wróciłam na start, teraz też się wzięłam za siebie. Damy rade :*
corall
25 maja 2015, 11:52Dla mnie nie takie identyczne. Zeby zgubic 1 cm potrzeba naprawde sporo pracy w to wlozyc. I wlozylam baaaardzo duzo. A pozniej bez zadnego problemu kompletnie to olalam. Na szczescie w pore sie opamietalam. Dobrze, ze Ty tez. Trzeba dzialac :)