Co za dzien... ciemno, buro, pada... Z drugiej strony ciesze sie ze spadku temperatury bo tak jest mi duzo latwiej :)
Pociagam ciepla przegotowana wode (do chlodnej mineralki nie moge sie dzis przemoc). Fizycznie i psychicznie dosc dobrze (nieco tylko ponizej normy, ale to ta pogoda), na razie zadnych przykrych efektow poszczenia nie zaobserwowalam (cisza przed burza?)
Wieczorne podsumowanie
Wypite: ok 5 litrow wody letniej i goracej przegotowanej (chyba duzo, ale to mi wyszlo dopiero po podsusmowaniu calego dnia i dodaniu jeszcze dwoch szklanek, rozlozone na jakies 16-18 godz - z tej perspektywy to juz nie tak duzo, chyba)
Objawy fizyczne:
+ uczucie lekkosci (od poludnia az do teraz :)
+ uporczywych mysli o jedzeniu brak
+ uczucia glodu, burczenia w brzuchu itp brak (i to zdecydowanie najwieksze dla mnie zaskoczenie, bo tego balam sie rownie mocno co ewentualnego bolu glowy)
- przedpoludniowy lekki spadek koncentracji (ale po rozruszaniu sie przeszlo)
- przed poludniem rowniez cos na ksztalt 'bolu' glowy, choc bol to byl raczej bardzo tepy, tlacy sie zaledwie tylko w oddali (nie na tyle mocny by cokolwiek brac - tym bardziej ze i tak bym nie mogla, ani wywolywac faktyczny dyskomfort, pisze o nim tylko dlatego ze trwal w czasie godzin kilka)
- przed poludniem niewielki, ale jednak spadek nastroju ( i sama nie wiem czy to post czy pogoda pod psem)
- dalej maniakalna potrzeba mycia zebow (gdybym mogla to pewnie co godzine), no ale przynajmniej czuje ze cos tam jednak wylazi sluzowka
- wzrost temperatury ciala (z typowej dla mnie 35.0-35.5 na 36.2)
- zaczerwienione policzki (nie wiem od czego, chyba od tej 'temperatury' wlasnie)
Po kapieli cos mi nie pasowalo w moim odbiciu w lustrze wiec wskoczylam na wage i tu szok (2 dni i ... mniej) Jestem ciekawa wynikow poniedzialkowych pomiarow (dokladnie tak: pomiarow, waga to pikus ;)
Pociagam ciepla przegotowana wode (do chlodnej mineralki nie moge sie dzis przemoc). Fizycznie i psychicznie dosc dobrze (nieco tylko ponizej normy, ale to ta pogoda), na razie zadnych przykrych efektow poszczenia nie zaobserwowalam (cisza przed burza?)
Wieczorne podsumowanie
Wypite: ok 5 litrow wody letniej i goracej przegotowanej (chyba duzo, ale to mi wyszlo dopiero po podsusmowaniu calego dnia i dodaniu jeszcze dwoch szklanek, rozlozone na jakies 16-18 godz - z tej perspektywy to juz nie tak duzo, chyba)
Objawy fizyczne:
+ uczucie lekkosci (od poludnia az do teraz :)
+ uporczywych mysli o jedzeniu brak
+ uczucia glodu, burczenia w brzuchu itp brak (i to zdecydowanie najwieksze dla mnie zaskoczenie, bo tego balam sie rownie mocno co ewentualnego bolu glowy)
- przedpoludniowy lekki spadek koncentracji (ale po rozruszaniu sie przeszlo)
- przed poludniem rowniez cos na ksztalt 'bolu' glowy, choc bol to byl raczej bardzo tepy, tlacy sie zaledwie tylko w oddali (nie na tyle mocny by cokolwiek brac - tym bardziej ze i tak bym nie mogla, ani wywolywac faktyczny dyskomfort, pisze o nim tylko dlatego ze trwal w czasie godzin kilka)
- przed poludniem niewielki, ale jednak spadek nastroju ( i sama nie wiem czy to post czy pogoda pod psem)
- dalej maniakalna potrzeba mycia zebow (gdybym mogla to pewnie co godzine), no ale przynajmniej czuje ze cos tam jednak wylazi sluzowka
- wzrost temperatury ciala (z typowej dla mnie 35.0-35.5 na 36.2)
- zaczerwienione policzki (nie wiem od czego, chyba od tej 'temperatury' wlasnie)
Po kapieli cos mi nie pasowalo w moim odbiciu w lustrze wiec wskoczylam na wage i tu szok (2 dni i ... mniej) Jestem ciekawa wynikow poniedzialkowych pomiarow (dokladnie tak: pomiarow, waga to pikus ;)
jolunia69
29 września 2007, 00:175 litrów wody....hmm:) ja na dzień nei jestem w stanie wlać w siebie wiecej niż 1,5 l...róznych płynów łacznie z kawą i herbata..oj jaki dziwny jest swiat!:)
Kometka81
22 czerwca 2007, 21:48Dziękuję za wpis. Jesteś dzielna. Ja nigdy nie preprowadzlam głodówki. Całe życie byłam nauczona jadać śniadania...i jak nie zjem to koło południa boli mnie głowa i robi mi sie słabo. Widze, że rozsądnie sie obserwujesz :) i nie jest to głodówka w stylu "nawiedzonych" (nikogo nie chcę urazić, ale trzeba wiedzieć po co sie robi niektóre rzeczy..Ty widze, że wiesz). Pozdrawiam i do poczytania !
aJolka
22 czerwca 2007, 21:47Dziękuję.... już sie oddaję czytaniu:))Widzę ze mozna jeśc wszystko to co ja lubię:))
aJolka
22 czerwca 2007, 20:10Bazuję na jogurtach i owsiankach...nie lubie niestety mięsa...czy dietuje czy nie .....tak mam od dziecka,czegoś napewno mi brak i jutro mam zamiar kupic sobie kurczaka i ugotuje go w warzywkach:))
Demonek27
22 czerwca 2007, 12:45Oby tak dalej ..bez tych przykrych efektów. Pozdrawiam i miłego dnia życzę:)
Baltona
22 czerwca 2007, 12:17Dzięki za wpis. Jakoś ludzie tutaj mi motywacji nie dodają, a na to liczyłam. Widzę, że mamy ten sam wzrost. Muszę dobić do Twojej wagi i może dalej będziemy razem się pilnowały. Cel też podobny 66-68 kg. Może w końcu trafiła mi się jakaś bratnia dusza. O i nawet wiek się zgadza. Super.
laluna33
22 czerwca 2007, 11:50czereśnie też,,ale mnie przegoniło straszliwie nie wiem czy to po zupie czy po czereśniach ale od razu lzej,mam tyle roboty dzisiaj ze nawet nie mam chwili napic sie wody brrrrr,zaraz oszaleje....napisze za chwilke
Piraniaaa
22 czerwca 2007, 11:44W taki razie zycze duzo sloneczka i mile spedzonego weekendu :) ....pozdrawiam cieplo <img src="http://img402.imageshack.us/img402/9927/1ukov0.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us" />