Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
milanówek
5 października 2007
Dzisiaj pierwszy raz w życiu byłam w Milanówku i bardzo mi sie spodobało. Najbardziej przedwojenne domy czesto zaniedbane a pomimo to widać było iż kiedyś budowano je z pietyzmem. Uwielbiam malutkie sklepiki w starych budynkach w których jeszcze nie ma elektronicznych wag. Powietrze inaczej pachniało i ta senna atmosfera; czarodziejskie miasteczko przypominające mi miejsce w którym wychowałam się na południu Polski takie inne od W-wy. Waga w południe pokazała 81,5 ale po południu zjadłam sajgonki co prawda w ramach pokuty zrobiłam kilkaset kcal na rowerze stacjonarnym ale poczucie winy pozostało. Muszę schudnąć ponieważ ustaliłam termin chrzcin na 11 listopada i kupiłam juz elegancką marynarkę w sklepie Laura Guidi ( mam sentyment do tej marki i Laury Ashley poniewaz moja córcia ma tak na imię) w rozmiarze 38 i weszłam w nią i o dziwo nawet sie spokojnie dopięłam, ale jeszcze nie moge powiedzieć że lezy optymalnie...
moniakmc
5 października 2007, 21:42jest jeszcze bardzo dużo czasu! może się nawet okazać, że kupiona marynarka będzie za duża! trzymaj się!