Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moje dziecko nie żyje
20 lutego 2011
W czwartek poszlismy na kontrolne usg i dowiedzieliśmy się że serduszko naszego maluszka nie bije. Miałam nadzieję że to jakaś koszmarna pomyłkaale w piątek w szpitalu potwierdzono śmierć dziecka. Zostawiono mnie bo musiałam urodzić tego maluszka. Teraz dopiero wiem co to za ból przede wszystkim psychiczny kiedy wiesz nie usłyszysz jego oaczu, nie zobaczysz uśmiechu. W nocy dostałam krwotoku tętno zaczęł spadać poniżej 80/40 groziła mi zapaść. po pólnocy mnie operowano. Kiedy podawano mi narkozę bałam się że już moge nie zobaczyc Lusi i synka, tym bardziej że anestezjolog na moje pytanie czy przeżyję odpowiadał wymijająco. Ale przetrwałam po to by mieć koszmary senne co noc, płakać na widok okrycia do nosidełka ale przede wszystkim by być ciągle matką dla tych dzieci na ziemi. Żegnaj Tymciu kochałam Cię, pomimo że nie było mi dane Cię bliżej poznać, oprócz tych dwóch usg kiedy machałeś rączkami a ja myslałem że do mnie.
SylwiaV1989
20 lutego 2011, 09:54Kochana bedzie dobrze wiem ze bol bedzie dlugo w tobie po stracie dzieciatka :( trzymaj sie kochana !!! Nie wiem czemu to spotyka kobiety ktore pragna dziecka