Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czternasty dzień diety
30 kwietnia 2010
Dwa tygodnie za mną za tydzień będzie juz połowa. Na weekend jedziemy do znajomych, mam zrobić ciasto. W czoraj oprócz kalafiora zrobiłam szpinak i o ile uwielbiam go jeść to wczoraj mi nie podchodził. Byłam na konsultacji i rozkładają ręce stomatolodzy co z tym zębem a dwie stówy poszły, myslałam że jak malo clinic która ma filie na całym świecie to będą coś wiedzieć a tu kicha. Z torebki zrezygnowałam wole piekarnik smega z rusztami do ryb i taka ze mnie kobieta jak przychodzi coś do czego to zawsze wybiorę coś do domu niz dla siebie. I dobrze mi z tym. Zostało 29 dni, dam radę. A rodzice mówili że codziennie rano dają Im po kilka ćwiartek cytryn do jedzenia, słyszycie dziewczyny, ponoc dr Dabrowska zalecała, że pomaga oczyszczać organizm szybciej.
goracykubek
1 maja 2010, 17:52Dajesz radę :) Ja dziś kończę - od jutra wychodzenie z diety. Troszkę żal, że to nie 6 tygodni, ale ciało mi się buntuje. Jutro notka z pomiarami po 4 tygodniach. A Ty kochana trzymaj się dzielnie :)
Cyanka
30 kwietnia 2010, 08:58mówisz (poszła przeliczyć cytryny)... Dobrze wiedzieć! Od jutra będę je żarła :D Uuu, łykend u znajomych a Ty na diecie... Tylko się nie poddawaj przypadkiem, łokej? Przygotuj sobie coś w miarę smakowitego a w nagrodę zakup ze dwa kiwi- od czasu do czasu wolno! Niebo w gębie :D