Trzymam dietę, biegam, ćwiczę, kręcę hula hop. Spisuję się na 5+ Już za tydzień wielki dzień, czyli wejście na wagę Już wiem czemu bałam się wcześniej to zrobić. Przypuszczam, że przeczuwałam, że jest więcej niż bym chciała Zobaczymy co pokaże za tydzień. Ale cokolwiek pokaże, to ja wiem, że jestem już duuuużo do przodu i baaardzo się cieszę. Działam dalej. Nie odpuszczam !
Mam też taki pomysł, że jak za tydzień dowiem się ile ważę to będę mogła wyznaczyć sobie cel na kolejny tydzień. I będę dążyła do realizacji wyznaczonych celów. Jestem wytrwała więc wiem, że uda mi się. W sumie najważniejsze to nie oszukiwać samego siebie. I wtedy wszystko posuwa się do przodu. Bo niestety oszukiwaniem jest podejście typu - trzymam dietę, ale zjem "ździebko" ciasteczka, "skibkę" placka "kawalątek" torciku "okruszek" czegoś tam ... i z tych kawalątków, skibek, ździebek, okruszków i małych łyżeczek dołożonych do diety robi nam się 5 kg na plusie.
Zatem: DIETA BEZ ŻADNYCH ODSTĘPSTW; SPORT BEZ WZGLĘDU NA OKOLICZNOŚCI!!!
Dziaaaaałaaaam :D :D :D
filipinka1
17 maja 2020, 10:53kibicuję Ci nadal :)
Clarks
17 maja 2020, 14:40Dzięki :)
barbra1976
17 maja 2020, 10:09🥳💪💪💪
Clarks
17 maja 2020, 10:18dzięki!
Berchen
17 maja 2020, 10:07mozesz byc dumna z wytrwlosci , to najwazniejsze gdy chcemy schudnac. Ja jak zaczelam bardzo skrupuatnie wazyc i wpisywac do app zobaczylam co znacza te odrobinku dziobniete tu czy tam. Nie jest latwe to trzymanie sie ale nie ma innej drogi, zycze ci pieknego wyniku i nowego celu.
Clarks
17 maja 2020, 10:18Dzięki :))) ... wiem jak to jest z tymi okruszkami, bo przecież ja też często zanim zrobiłam obiad to do ust wrzuciłam plastereczek szynki, plastereczek sera, jedno maleńkie ciasteczko, 1 łyżkę czegoś tam ... i miałam poczucie, że jeszcze nic nie jadłam.