W ostatnią sobotę moja przyjaciółka urodziła zdrową Emilkę. Jeszem bardzo szczęśliwa że wszystko się jakoś poukładało bo byo sporo kłopotów. Agę, znam od niepamiętnych czasów. Świadkowałam na jej slubie (powód mojego poznania z Moim M) i dopingowałam ich w staraniach o potomstwo które trwały ponad 5lat zakończyły się in vitro. Niestety rozwiązanie nie było tak bajkowe jak cała ciąża, bo skończyło sie cc po zdiagnozowaniu odklejenia łożyska. Suma sumarum, matka i dziecko czują się dobrze i już wczoraj wyszly do domku. Mówię zatem swojemu M o tym, że Aga z małą wyszły już do domu. Na to mój M powiedział tak- to teraz Agnieszka będzie musiała TYLKO karmić. Resztę zrobi za nią cały sztab ludzi (mieszkaja z jej rodzicami). Jakie myslenie faceta jest krótkowzroczne. Tylko karmić. W końcu to jest niekończąca się praca to TYLKOKARMIENIE. Młody ciumka, ciumka, przysypia, i za chwilę znów chce ciukmać. Małe dziecko nie rozpoznaje czy to dzień czy noc, ciumkać chce zawsze. Nie ważne że śpisz po 15min. Nie musisz nic więcej robić żeby być padnietym. Do tego dochodzi ulewanie, przebieranie (siebie i dziecka). Jeśli ktoś myśli że karmienie noworodka to zadna praca niech sam zobaczy na własnej piersi jak to jest.
No cóz mój M to znawca tematu. Kiedy urodził się Pierworodny, siedział w pracy ile wlezie (robił karierę) a ja z dzieckiem w domu. W lecie było lepiej, bo moglam podjechać na wies do rodziców i nie siedziałam sama. On widział syna gdy jeszcze spał albo gdy już spał. Jak urodziałam Młoda było lepiej (miałam niańkę która pomagala mi w opiece nad dziećmi). Nie siedziałam sama w domu. To niania wychodziła z Pierworodnym na spacer gdy Młoda była werandowana. Niestety potrzeby noworodka i dziecka 2 letniego są całkiem inne i ona pomagała mi wszystkie je zaspokoić. na szczęście dzieci szybko rosną i z miesiąca na miesiąc jest mi ławiej się nimi zajmować. Teraz najważniejsza rzecza jest równe dzielenie czasu i uwagi tak zeby żadne nie było odepchnięte na boczny tor. ucze sie tego. Chyba nie jest tak źle skoro lgną do mnie jak muchy do lepa :)
niezapominajka33
3 lipca 2014, 08:40Kobiety to takie małe maszyny dwudziestoczterogodzinne, szkoda czasami że doba jest za krótka .... Wszystkiego Dobrego dla Twojej przyjaciółki - niech uważa na tę Emilkę - przekorne dziewczynki, indywidualistki hehe - mam jedną w domu od 13 lat :) Pozdrawiam !
jjkm2
2 lipca 2014, 21:46PRAWDA LUBIE CZYTAĆ TWOJE WPISY WIDAĆ W NICH JAKA JESTEŚ SILNA
agnieszka1218
2 lipca 2014, 13:52Wszystko się zgadza im więcej dzieci tym rodzice (częściej mama:))) bardziej skonana dla przykładu moja siostrzyczka : w momencie gdy jej pierworodny miał 1 rok i 3 miesiące ona urodziła bliźniaczki !!!!!!!!!! to jest w domu istny kosmos.Pozdrawiam