Nareszcie się wzięłam w garść, jem normalnie nie jak prosiaczek, wszystko co koło mnie się znajdzie. Wczoraj mój się zajadał czekoladkami i wcale a wcale mnie nie ruszały hehe. Dzisiejszy dzień nie zaczął się najlepiej, z rana biegałam po aptekach i oczywiście na tej wsi wszystko pozamykane:/ Młoda wczoraj wyszła z łóżka po chorobie i oczywiście gwiazda umyła włosy i siedziała przy otwartym oknie i dzisiaj mocno ucho ją bolało. Do szkoły poszła, jak coś to ją zwolnię eh jak nie urok......
Dzisiaj wieczorem joga yeaaaa. A w południe jadę na masaż do Wanga, same przyjemności (no poza tym uchem). Mam nadzieję, że jej przejdzie....
BeataEs
7 listopada 2012, 19:47I tak trzymaj!!! A co do dzieci to... taka nasza dola:)))
szczupaczek.sylwia
7 listopada 2012, 11:20no to brawo za wytrwałość przy tych czekoladkach......bo pogoda za oknem że tylko słodkości zajadać.....
agnes315
7 listopada 2012, 10:36Ech te dzieci, mój synuś ma 25 lat i też pstro we łbie, najpierw siedzi goły przy otwartym oknie a potem kaszle całą noc i chce jeszcze, żeby go żałować, a ja mówię tylko: dobrze Ci tak, jak głupi jesteś, uprzedzałam :) Buziaki
Kasmi
7 listopada 2012, 10:27Twoje życie wydaje się być prawdziwą sielanką:) ah! pięknie! :)