dzisiejsza lekcja zaliczona, fajnie mi ten hiszpański wchodzi:) To wychodzi na to, że następny wyjazd za granicę musi być do Hiszpanii, ponieważ wiadomo, że języki obce najlepiej szlifować w praktyce hehe. Myślę jeszcze o jakichś konwersacjach z j. rosyjskiego, szkoda, żeby tak całkiem go zapomnieć, na wczasach troszkę sobie odświeżyłam..... Na stare lata mi się zachciało języków, ale lepiej późno niż wcale jak to się mówi:)) Wydaje mi się, że jak nie zmuszamy specjalnie głowy do myślenia to zaczynamy się cofać do tyłu....
A jeśli chodzi o dietę, to wiadomo jak to ostatnio wyglądało u mnie: urlop, po urlopie wesele, teraz urodzinki.... więc jest znowu ponad pasek, ale to nic, od dzisiaj jestem grzeczna:) Trzymajcie kciuki. I za moją córcię też proszę trzymać mocno, bo martwią mnie jej bóle głowy i szpital.... Życie...
Mivaa
26 sierpnia 2011, 19:38trzymam kciuki za corcie bedzie dobrze!!!! co do diety to czasami wzrost wagi bardziej mobilizuje do działania ;)
zoykaa
21 sierpnia 2011, 17:08hej poliglotko:)sciskaM I UTULAM I ZDROWKA DLA CORCI,cmok
skorpio77
20 sierpnia 2011, 22:14A wiesz, że kiedyś tam tez chciałam się uczyć hiszpańskiego? Nawet zakupiłam kurs audio. Ta fascynacja się zaczęła od mojego byłego hiszpańskojęzycznego chłopaka, który niestety biegle gadał po polsku. Chłopaka porzuciłam (!) a pragnienie pozostało. Pragnienie poznania hiszpańskiego...eh życie...
agnes315
20 sierpnia 2011, 12:14a na naukę nigdy nie jest za późno, zwłaszcza języków, a z tym uwstecznianiem się to masz rację, mózg trzeba ćwiczyć :)) Buziak
ewakatarzyna
20 sierpnia 2011, 11:17Będzie dobrze. Dzieci potrafią wystraszyć, a potem okazuje się, że nie potrzebne były nerwy. Wiem coś o tym.
belcia35
20 sierpnia 2011, 11:16zagladam czasem do ciebie. Czytam i dopinguję baaaardzo