zaatakowały mnie, chyba nie obejdzie się bez wizyty u alergologa, wybieram się już 2 lata, cały czas leczę się sama bez recept, na ogólnie dostępnych specyfikach. Jak to nie wystarcza to atakuję siostrę, zaopatrzoną jak się patrzy, jest uczulona od małego. Ja też mam wrażenie, że jestem uczulona na życie .....wciąż jakieś bąble, wiem, że jak za duża dawka chemii to już masakra, a już kiedy zależy mi by było ładnie to już katastrofa. Ostatnio jak szłam na ważną imprezę, gdzie byłam oglądana to usta miałam spuchnięte (błyszczyk) - normalnie Angelina hahaha. Więc wczoraj byłam na korekcie kresek permanentnych (zachciało mi się wyglądać pięknie od samego rana), dość, że oczy spuchły niemożliwie to jeszcze zaatakowały je pyłki - konkretnie prawe oko, gdzie białko zrobiło się czerwone (sama już nie wiem, może to alantan, którym smaruję kreski??) Dzisiaj czułam, że jest źle wychodząc z łóżka i lustro to potwierdziło, powinnam chyba zostać w domu, ale niestety nie jest tak fajnie, musiałam wyjść do ludzi - zombi pierwsza klasa:) Na powiekach krwiaki, oko czerwone, opuchlizna....ślicznotka ze mnie!
Ale nic to.....
Dietowo dalej tak średniawo, raczej lepiej niż gorzej. Wczoraj zjadłam precelka po całym grzecznym dniu, ale wieczór był pracowity, pakowanie towaru, noszenie worków....więc dużo energii spożytkowałam w ruchu.
Życzę Wam miłego dnia, grzeczne bądźcie kobietki, buziaki:**
Klementynaaa
31 maja 2011, 13:33Mnie na szczęście alergie się nie imają, ale wspułczuję z całego serca tym, którzy nie maja takiego szczęścia, w tym i Tobie. Pozdrawiam
krwawaMerry1986
31 maja 2011, 13:07no to przewalone masz z tymi alergiami, a co do dietki, super, że masz pełną kontrolę :)