Ktoś mi napisał w komentarzu, że nie dam rady, że gadanie takie?
Od dwóch tygodni jestem na diecie własnego pomysłu. Trochę czerpanej z South Beach (głównie pomysły na posiłki), a trochę od koleżanki, na którą patrzeć nie mogę, bo mnie zazdrość zżera, że tak ładnie schudła (8kg w jakieś 2-3 miesiące). Oczywiście uwielbiam ją, bo jest super kumpelą, ale zazdroszczę niesamowicie. Moja dieta póki co polega na NIEjedzeniu pieczywa, ziemniaków, makaronów, kasz, ryżu? Nawet muesli ograniczam. Zaopatrzyłam się w muesli BŁONNIK, które właściwie nie ma żadnych wartości kalorycznych, poza tym błonnikiem i wcinam to z jogurtem. Na śniadanie długo jadłam po dwa jajka, ale ostatnio chyba mój organizm się zbuntował, bo dostawałam wysypki na wewnętrznej stronie przedramion i ud. Także od wczoraj jajka odstawiłam na jakiś czas. Jem w sumie to, co reszta domowników, tylko np. rybę bez frytek, kotlet z piersi kurczaka bez ziemniaków, na śniadanie właśnie to muesli z jogurtem, albo chude parówki z wody bez chleba. No i częściej jadam sałatki. Od mojego ostatniego wpisu ważę 3 kg mniej i jest mi z tym bardzo dobrze. W sumie te 3 kg poszły w 2 tygodnie. W końcu nie czuję się jak wieloryb, brzuch już tak nie odstaje, ale w zeszłoroczne sukienki jeszcze wciskam się z trudem ? głównie w biodrach. Mam nadzieję, że jak już skończy się sesja ? tak, ciągle studiuję ? to będę miała więcej czasu dla siebie i w końcu zacznę się ruszać. Myślę, że wtedy szybciej spadnie reszta kg. Teoretycznie chcę schudnąć do 57 kg (czyli jeszcze 6), ale myślę, że jak uda mi się utrzymać 60-61, a zamiast tracenia pozostałych kg, wymodeluję lepiej sylwetkę, będę bardzo zadowolona. Nie chcę być wieszakiem. No i chcę mieć biust! Pierwsze co mi schudło, to właśnie piersi? Strasznie nad tym boleję, bo mi się z 70C zrobiło 70B?
Kolejna FAZA mojej diety będzie taka, że jak już osiągnę te moje 60-61 kg, wprowadzę znów do diety jakieś pieczywko i może niewielkie ilości ziemniaczków, bo bardzo je lubię, ale będę musiała uważać na połączenia składników. Myślę, że tę zmianę w diecie wynagrodzi mi ruch, bo przecież w wakacje jakoś bardziej chce mi się wychodzić z domu i coś robić ? choćby jeździć na rowerze. Niedawno kupiłam nawet świetne buty do biegania, na które wydałam krocie, ale jakoś jeszcze nie miałam okazji, żeby ten typ treningu wprowadzić do swojego harmonogramu dnia. Wszystko jest na dobrej drodze, żeby to zmienić. I nie będę pisać już, że TAK, teraz wszystko się zmieni. Jak się zmieni, to napiszę, że się zmieniło
Trzymajcie kciuki za powodzenie mojej akcji, póki co mały sukces jest ? dwa tygodnie na diecie i 3 kg mniej!
Buziole!