Dziś podjęłam pierwszą próbę wprowadzenia ćwiczeń do mojego harmonogramu dnia. Jutro rano postaram się wprowadzić poranną gimnastykę. Ale, ale - nie chwal dnia przed zachodem słońca.
Dziś był zestaw brzuszków od Tamilee Webb plus kilka przysiadów i wypadów. Jeśli chodzi o dietę... Hmm. Trudno to nazwać dietą. Powiedzmy, że starałam się nie obżerać.
Jak jestem na stancji i chodzę na obiady do cioci, to trudno mówić o diecie. Musiałabym sama sobie gotować, a nie bardzo mam czas.
Dziś stwierdziłam, że chcę się zakatować i zrzucić 10 kg. Nie wiem, jak to zrobię. Początkowo miało być tylko 5, ale czuję, że nie będę zadowolona.
Nie mam pojęcia ile ważę. Będąc w domu na weekend, nie miałam odwagi wejść na wagę. Zobaczymy jak się będę czuła po tym tygodniu. Mam nadzieję, że mnie nikt już na żadne rollo nie wyciągnie (wegetariańskie wprawdzie, ale zawsze...) i ułożę sobie jakoś inaczej plan żywieniowy. Chyba będę musiała pożyczyć od mamy książkę do South beach. Starać się wyeliminować te najniekorzystniejsze składniki. Ale to na przyszły tydzień, a w tym tygodniu poradzę sobie sama - jakoś wybiorę najkorzystniejsze dania
Za to mogę się pochwalić nową sukienką, którą kupiłam sobie dziś z okazji jutrzejszych Mikołajek Przyda się na sylwka.
I jak? Czyż nie jest cudaśna? Wprawdzie mam dużo więcej ciała niż ta pani na zdjęciu, ale mam nadzieję, że do sylwestra też nie będę tak najgorzej wyglądać.
Tymczasem idę się wykąpać i spać.
Dobranoc!
chomiczq
6 grudnia 2011, 00:42W Stradivariusie :)
martaartem
6 grudnia 2011, 00:35a moge wiedziec gdzie kupilas ta sliczna sukienke ???