Cóż się wydarzyło nie wiele :P hihi
1.Po pierwsze mój wielki dzień i ślub, nie schudłam do 65 tak jak chciałam ale do 69 :) ,a i tak mi wtedy było już wszystko jedno. no i zniknęłam z tego bloga bo życie w roli żony mnie wciągnęło dostatecznie.
2. Przeprowadziłam się z do męża i zamieszkuje obecnie Warszawę.
Swoją drogą już nawet się tu jakoś zaaklimatyzowałam, i nawet przeżyliśmy już kolejną przeprowadzkę do innej dzielnicy.
3. Zmieniłam pracę. :) i to nawet po części związaną z mym cudownym wykształceniem. Najśmieszniejsze w owej pracy są niestety obowiązkowe mundury klapa normalnie :P
4. Znów wróciłam do poprzedniej wagi :((((((
Chyba jestem za dobra w roli kuchareczki-żoneczki bo waga drastycznie poszła w górę wszystko to co z takim trudem zrzucałam wróciło, nie tylko mi ale i mężuś zrobił się misio od dziś jednak zaczynamy znów nasze odchudzanie.
Wczoraj nasze przyrzeczenia zawisły na lodówce :) chudniemy :)
Nasz główny wyznacznik kalorie nie więcej niż 1000, no i moje cudne hula hop wraca do łask :) w wakacje chce wyglądać przyzwoicie tym bardziej , że zbliża się wiele rodzinnych uroczystości :)
dziś:
1. śniadanie : Kawa z mlekiem + 3x chlebek razowy z polędwicą drobiową i ogórkiem
2. deserek: serek wiejski
3. reszta część dnia w planach obiad : kurczaczek opiekany z warzywami :)
Ćwiczenia:
brzuszki :100
kręcenie kołem tortur 30 min :)