W sobotni dzień chciałabym Wam serdecznie podziękować za komentarze i rady pod ostatnim wpisem - jesteście nieocenione :)
Poczytałam trochę, posłuchałam mądrych i doświadczonych oraz wyciągnęłam parę wniosków:
1. gdy organizm jest chory, nie ma już siły by produkować radość z aktywności lub wytwarzać siłę na samą tą aktywność - ja niestety mam drażliwe jelito i celiakie. Uczę się dopiero tej choroby i spustoszeń jakie może powodować w organizmie m.in anemię (niski poziom żelaza), stany depresyjne (brak witaminy d), stany nerwowe (brak magnezu), wypadanie włosów (brak witamin z grupy b, które znajdują się np. w skórce od chleba, której jeść z wiadomych powodów nie mogę). Z punktu pierwszego wynika punkt drugi, a mianowicie
2. jelita to drugi mózg, odpowiadają za przemiany chemiczne wielu hormonów, odpowiadają za wchłanianie pierwiastków pochodzących z pożywienia. Moje jelitka nie są w najlepszym stanie co już wiadomo z punktu pierwszego, dlatego
3. wprowadziłam system naprawczy, a mianowicie l-glutaminę, która podobno super uszczelnia jelita, do tego probiotyki, następnie suplementacja witaminami, oraz zażegnanie niskiego poziomu żelaza w organizmie.
Gdyby ktoś chciał materiały źródłowe na podstawie których wyciągnęłam wnioski - piszcie, podzielę się linkami :)
Trochę prywaty:
zazdroszcząc Marcheweczce porządków, dzisiaj obudziłam się z myślą, że mój tygodniowy kurz, który zrobił się w pokoju podczas mojej choroby należało by uprzątnąć. O dziwo, pełna sił i energii po śniadaniu składającym się z jajecznicy z dwóch jaj przystąpiłam do działania. Moje zażenowanie i rozczarowanie swoją postawą osiągnęło apogeum, gdy spostrzegłam,że w plecaku przeznaczonym na basen znalazłam kostium kąpielowy już suchy, lekko trącający nutką ziemi...tak, tak to była pleśń. Niezwłocznie wywaliłam delikwenta kostiumowego do pralki i nastawiłam na szorowanie. Jeśli proces się nie uda, kostium oddam do pralni chemicznej, a w najgorszym wypadku wyrzucę... no cóż... tragedie chodzą po ludziach;) Aktualnie pokój błyszczy i pachnie rześkim powietrzem, a ja zadowolona z wypełnionego obowiązku wskoczyłam pod kołdrę i piszę ten post. Niestety nadal muszę się wygrzewać bo mój kaszel jest słyszalny w pobliskiej wsi :P
Emilcia, to dla Ciebie
Pozdrowienia :*
Dodatek specjalny
oj, łatwo dziś nie było, atakowała mnie czekolada z orzechami, zapach smażonych racuchów i pieczonego ciasta na maślance ze śliwkami. Uff, podołałam.
BlueRosalie,
Mindfulness
13 października 2015, 14:14sprawiałam w googlach co to jest ten preparat ;) rozumiem że chodzi głównie o witamine K2, gdzie polecałabym sprawdzonego Swansona. K2 ma największe znaczenie przy suplementacji wapnia gdyż tak jakby zarządza gospodarką tego pierwiaska i "przekierowuje" go do kości, gdyż sam trafia tam gdzie mu łatwiej i stąd później zwapnienia. Ja jestem zwolenniczką Natto ze sfermentowanej soi, ale nie dajmy sie zwariować. Jest bardzo dużo teorii i jeszcze więcej naprawde dobrych naturalnych suplementów. Tylko po co wszystko na raz. Zacznij od wit d, będziesz mogła obserwować swoje ciało, badania badaniami a każdy jest inny ;) Jeżeli oczywiście stać Cię na DOBRE suple to posłuchaj swojego organizmu i stopniowo możesz wprowadzać pewne "ulepszenia" ale dobra zdrowa dieta to podstawa. To tak jak by wlać najlepsze oleje i smary do auta i tankować go olejem rzepakowym i czekac na cud ;)
Charytka
14 października 2015, 10:23hehe, to prawda z tymi olejami. O tą witaminę K2 zapytałam bo moja mama ma stan przedosteoporozą, bierze wapń, ale muszę jej podpowiedzieć, żeby brała też tą K2.
annmolly
13 października 2015, 12:37daj znać jak będziesz się czuć po l-glutaminie! też chciałam ją kiedyś wypróbować :)
Charytka
14 października 2015, 10:23Dziś jadę ją odebrać. Ciekawa jestem, ile trzeba będzie czekać na efekty. Mam nadzieje, że pomoże :)
Mindfulness
12 października 2015, 00:10Troche pomagałam w sklepie ze zdrową żywnością kobiecie któa ma ooorrrgomną więdzę i chłonęłam jak gąbka to się pomędrkuje;) Na uzupełnienie flory w jelicie polecam joyday, a jeżeli chodzi o witaminę d to suplementuj jąw bardzo dużych dawkach najlepiej w formie sprayu pod język na oleju kokosowym. Praktycznie nie ma ludzi w naszym klimacie bez niedoborów, a takie choróbsko tylko to potęguje, po drugie w tej formie jest najlepej wchłaniane i już nie będzie dodatkowo drażniło ukłądu pokarmowego, po trzecie sama wit d mocno implementuję i widzę poprawę ;) A z Ciebie jestem baardzo dumna ;):*
Charytka
13 października 2015, 12:23wow, kopania wiedzy dziękuję :) a przy przy wit. d nie trzeba też brać K2MK7?
Kenzo1976
10 października 2015, 21:58Wiesz co ci dolega, teraz możesz działać, łatwo nie bedzie ,ale już wiem,ze sie bardzo starasz ! Jak fajnie,ze porzadeczki u ciebie, ja myśle zawsze w ten sposób, porządek w mieszkaniu, porządek w głowie , a tak miedzy nami, to ja bardzo lubie czystość i poukładanie , od zawsze taka byłam i tez wiem dlaczego, ponieważ w moim domu rodzinnym panował zawsze chaos , a w moim dorosłym życiu jest porządek ...tak na przekór ...pozdrawiam i extra ,ze sie nie dałaś czekoladzie ...nie wiem jak jest u ciebie ,ale ja pozwalam sobie na porcje ciasta domowego wypieku, czy racuchy, a bronię sie jak ognia przed słodyczami sklepowymi ...pozdrawiam i kolorowych snów :-)
Charytka
10 października 2015, 22:10Ja niestety muszę uwazać na mąkę bo mam nietolerancję pokarmową na gluten, poza tym białe mąki wywołują u mnie wilczy głód - są jak płachta na byka. Mam odwrotnie, już wolę zjeść gorzką czekoladę niż białe pieczywo jakkolwiek nie było by domowe i smaczne :( oj tak, ja też zawsze byłam porządnicka, niestety wraz z problemami i moim gorszym nastrojem psychicznym zaniedbałam nie tylko ciało, ale także pokój. Nie mniej jednak myślę, że powoli staję na nogi, zaczynam małymi kroczkami robić postępy na każdym polu. Co nas nie zabiję... ;) Dobranoc :*:*
chrupkaaaa
10 października 2015, 18:49I juz wszystko jasne :) Zdrowiej nam kochana. Miłego wieczoru. Sciskam
Charytka
10 października 2015, 21:39to takie moje domniemania, ale jakoś trzeba sobie radzić :)
danjol
10 października 2015, 16:00Cieszę się że udało Ci się poznac przyczynę Twoich dolegliwości. Organizm to maszyna - jeden trybik nie działa, to i reszta się psuje. A od jedzenia duuuuużo zależy. Ja też miałam taki czas, że nie miałam siły prostych, domowych czynności wykonać (i wcale o lenia nie chodziło). Po zmianie tego co jem, jest zwrot o 180 stopni. Zdrówka życzę
Charytka
10 października 2015, 21:38No proszę, czyli dobrze mówią, że jesteś tym co jesz :) a podzielisz się co na co zamieniłaś :)?
Maarchewkaa
10 października 2015, 15:08No proszę. Mobilizacja pełną parą :) świetnie :) oby kostium "doszedl do siebie" ! :) odpoczynek jak najbardziej sie nalezy. Zdroweczka:*
Charytka
10 października 2015, 21:38Już nie mogę patrzeć na to łóżko, ale jutro chłopak ma przyjechać to mnie trochę dogrzeje :P