Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i gdzie te efekty? No gdzie?!


Witam, dziewczyny! Nareszcie mam czas tutaj wpaść korzystając z faktu, że szef rano ma spotkania poza biurem ;) Przybywam się powkurzać na brak efektów. Ja wiem, że zaczęłam (po raz kolejny) dietę dopiero dwa tygodnie temu, a jeszcze po drodze się @ przyplątała, no i nie czarujmy się, strzelanie sobie wieczornego piwka a nawet dwóch bo weekend a cały tydzień byłam grzeczna też nie pomaga... Ale bez jaj. Od 18 maja tylko jeden jedyny raz zjadłam więcej kalorii niż tego dnia spaliłam i co? Wczoraj jeszcze był zaledwie kilogram mniej. A dziś już pół, bo mój organizm ma jakieś humory. Ja wiem, że zatrzymanie wody, że za dużo soli w jajecznicy, że hormony, że pierdyliard rzeczy się mógł zdarzyć, ale trochę już mam tego dosyć. Z drugiej strony poczyniłam pomiary po pierwszym poziomie Shreda Jillian Michaels i coś tam widać. Oczywiście najpierw musiałam zlecieć z cycków, bo jakże by inaczej, centymetr, a talia ani drgnie. Ale straciłam też centymetr w biodrach i aż trzy w brzuchu. Pełną tabelkę Wam przedstawię jak skończę cały program. O ile to przeżyję. Bo myślałam, że pierwszy poziom jest ciężki. A potem się okazało, że drugiego poziomu to mogę zrobić połowę i po tej połowie wypluwam płuca na dywan...

A teraz opowiem Wam żart roku. Chłopak i dziewczyna wracają w sobotnią noc z oglądania finału Ligii Mistrzów u rodziców dziewczyny. Parę minut po północy dziewczyna idzie wziąć prysznic a tam... piecyk umarł. Hahahahaha. Musiałam wziąć lodowaty prysznic strategicznych miejsc, po którym trzęsłam się z zimna pół godziny. I dziękowałam wszystkim hipotetycznym siłom nadprzyrodzonym, że wzięłam porządny (jeszcze gorący) prysznic po treningu koło 16:00. Gorzej, że potem nadeszła niedziela. I w perspektywie było mycie włosów w tej lodowatej wodzie. A w dodatku zaplanowany miałam kolejny trening, a po Shredzie pot ścieka mi nawet po tyłku i szybkie obmycie nie zadziała, to trzeba dobry kwadrans spędzić pod strumieniem wody. Koniec końców uznałam, że odpuszczę trening i będę trzymać kciuki, żeby fachowiec, który ma przyjść dziś o 12 naprawił ten zakichany, przedpotopowy piecyk, bo dziś już treningu odpuszczać nie mam zamiaru. Ale włosy musiałam umyć i tak. Brrrr!

Ok, dosyć narzekania. Mam kilka zdjęć i pełen jadłospis z ostatnich dni :) Powiem szczerze, że nie chce mi się przepisywać kaloryczności, bo moja aktualna apka do ich liczenia jest wspaniała, ale niestety nie dzieli wpisanych pozycji na posiłki. Musiałabym tu siedzieć z kalkulatorem i dodawać, tak więc przedstawiam tylko zdjęcia i opis dla ciekawych.

29 maj:

Śniadanie: całonocna owsianka (oczywiście na mleku bez laktozy) z siemieniem lnianym, bananem i kakao (dlatego wygląda jak g*wno, ale smakuje bosko!)
Lunch: sałatka z młodej kapusty, pomidorów, podsmażonej piersi z kurczaka i buraków konserwowych z odrobiną majonezu
Kolacja: gołąbki litewskie mojej wspaniałej mamy

30 maj:

Śniadanie: całonocna owsianka z siemieniem lnianym i bananem
Lunch: pełnoziarnista (przynajmniej w teorii) bułeczka z serkiem kanapkowym (oj, odpokutowałam tę laktozę bólem brzucha) i pomidorem
Kolacja: wyjątkowo wodnista zupa warzywna z jajkiem (dziwne, ale całkiem smaczne, a po treningu trzeba mi było białka)

31 maj:

Śniadanie: ponownie całonocna owsianka z siemieniem lnianych, tym razem z pestkami dyni, jabłkiem i cynamonem
Lunch: ponownie bułeczka pełnoziarnista, serek kanapkowy i pomidor
Kolacja: taco z kurczakiem (trochę nam zeszło na zakupach i nie chciało nam się sterczeć w kuchni - ale wybrałam wersję fit)

01 czerwiec:

Śniadanie: jajecznica z cebulką
Obiad: młode ziemniaczki z podsmażoną na niewielkiej ilości tłuszczu piersią z kurczaka i sałatką z konserwowego ogórka i cebulki
Kolacja: zupa krem z brokuła u mojej niezastąpionej mamy

02 czerwiec:

Śniadanie: jajecznica na cebulce (to już moja weekendowa tradycja - na dowód, że robię zaj*bistą jajecznicę zdjęcie małego głodomora, który przyszedł zająć się miską z resztkami)
Przekąska: baton proteinowy
Obiadokolacja: kasza owsiana z mieszanką warzywną, suszonymi pomidorami i soczewicą

Piwa nie fotografowałam, ale też było kilka razy :P A żeby jakoś wynagrodzić zawiedzionym brak kaloryczności, poniżej raport średnich wartości z ostatniego tygodnia:

Uff, dotarliśmy do końca... Noż cholera! Wodę na yerba mate nastawiłam godzinę temu :/ Ok, idę nastawić ponownie i na spokojnie zacząć dzień przeglądając Wasze pamiętniki. I tak nie mam specjalnie pracy do czasu nadejścia poczty koło 10:30, więc idealnie ;) To do zobaczenia - i trzymajcie kciuki, żeby fachowiec od piecyka był dobry!

  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    8 czerwca 2019, 18:30

    Może potrzebujesz czasu na rozruch. Daj sobie go. :) smacznie wygląda Twoje menu :) Koteł i tak najlepszy :D

  • aniloratka

    aniloratka

    4 czerwca 2019, 10:43

    cronometer!! super jest, najlepszy jaki uzywalam <3 wiesz ja cie kojarze po tych owsiankach haa haha

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      5 czerwca 2019, 09:41

      Cóż, zawsze mogłam być kojarzona z czymś o wiele gorszym niż owsianka xD

  • aska1277

    aska1277

    3 czerwca 2019, 19:46

    Foto kiciusia wymiata :) heheheh Menu kolorowe, apetyczne aż się głodna zrobiłam :) a ja juz po kolacji :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      4 czerwca 2019, 08:42

      Staram się wymyślać, żeby było różnorodnie i atrakcyjnie, a przede wszystkim zdrowo, ale nie czarujmy się - nic z tego w smaku nie umywa się do porządnego kebaba czy pizzy ociekającej serem :D No, może z wyjątkiem mojej wspaniałej jajecznicy ;)

  • nomorefat

    nomorefat

    3 czerwca 2019, 13:43

    Czasami, zwłaszcza przy któryś z kolei próbach odchudzania waga może płatać figle. Przykładowo było u mnie wiele razy tak, ze przez miesiąc waga stała (na początku odchudzania, gdzie teoretycznie przy 20kg nadwagi powinno spadać sporo i szybko), a potem magicznie spadała już normalnie. Warto przeczekać, chociaż nie raz się poddałam właśnie przez to, ze wydawało mi się, ze przecież rezygnuje z tyyyylu rzeczy, a efektów brak. A to cierpliwości troche trzeba :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      3 czerwca 2019, 15:02

      Ja już stara jestem, nie mam czasu być cierpliwa ;)

    • nomorefat

      nomorefat

      3 czerwca 2019, 15:03

      Taka stara, ze aż czas testament szykować ;) Daj spokój :)

  • agazur57

    agazur57

    3 czerwca 2019, 11:08

    Posiłkuję się suchym szamponem, gdy nie chce mi się włosów myć

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      3 czerwca 2019, 11:14

      Użyłam już poprzedniego dnia, kolejny dzień i wyjście tak do pracy już by nie przeszedł :P

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.