Witam Was kochane! Piękny dzień dziś, jedyny, który w tym tygodniu spędzę w pracy :D Mam dla Was zaległe jadłospisy z trzech ostatnich dni. Weekend miałam nieco rozwalony, bo Mojego ściągnęli na niespodziewaną nockę z soboty na niedzielę, więc w sobotę po obiedzie wyszłam z domu i poszłam do rodziców, a wróciłam dopiero o 15 w niedzielę, bo raz, że nie chciałam sama po nocach siedzieć, a dwa, że nie chciałam Mojemu przeszkadzać w odsypianiu w niedzielę. No i czasu na Vitalię nie starczyło. Ale nie martwcie się, pilnowałam i diety i ćwiczeń - może poza wczorajszym dniem, bo wieczorem mieliśmy niefajną sytuację i zdecydowaliśmy, że dodatkowe piwo się przyda na odreagowanie. Więc kalorii z alko było co nie miara. Być może część z Was pamięta jak na jesień pisałam, że idziemy do sądu z Tauronem, bo ten zażądał od Mojego zwrotu długu, który zrobiła jego matka. No i tę sprawę w sądzie wygraliśmy, ale długi rodziców Mojego ciągną się za nami jak smród za żulem. W niedzielę Mój pokazał mi pismo, w którym miasto domaga się zwrotu kwoty, którą ja zarabiam w rok za nielegalne zajmowanie lokalu. Lokalu, który zajmują rodzice Mojego. I znowu my musimy pisać pisma i nie wiadomo czy nie łazić po sądach, żeby udowadniać, że Mój nie ma z tym lokalem nic wspólnego, bo zameldowany zawsze był gdzie indziej a od dwóch lat ponad mieszka ze mną na drugim końcu miasta. No ręce opadają. I stąd właśnie były nadprogramowe piwa. Bo ten kraj i jego urzędnicy na trzeźwo nie przechodzą :/
Ale do diabła z urzędnikami. Dziś dzień ważenia, i to jest istotna informacja. Rano na wadze pokazało się 66,4 kg, czyli spadek zaledwie o 0,1 kg przez tydzień. Słuchajcie, ja nie wiem o co chodzi. Dietę trzymam, piwo ograniczyłam tylko do weekendów, ćwiczę jak nigdy w życiu i przez tydzień schodzi 0,1 kg? No coś to nie halo. Ale spoko, miał być 50-dniowy program naprawczy, a minęło zaledwie 7 dni, więc nie zamierzam panikować. Do końca tygodnia nie pracuję, to się mogę skupić na odchudzaniu i treningach, przycisnę jeszcze mocniej. A póki co prezentuję Wam moje zaległe menu:
Piątek
Śniadanie: serek wiejski z pomidorem i mieszanką płatków owsianych, siemienia lnianego i sezamu - 445 kcal
II śniadanie: baton Dobra Kaloria - 125 kcal
Lunch: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa z serkiem kanapkowym, pomidorem i cebulą czerwoną - 442 kcal
Obiad: zupa jarzynowa - 140 kcal
Kolacja: ryż z sosem meksykańskim - 382 kcal
Bonus: kieliszek wina i piwo - 537 kcal
Razem: 2072 kcal
Trening: joga + power walk - 941 kcal
Bilans: 2072 - 2513 = -441 kcal
Sobota
Śniadanie: jajecznica z 3 jaj z czerwoną cebulą i kromką pieczywa pełnoziarnistego (upieczonego przez moją mamę) - 490 kcal
Obiad: Kasza gryczana ze skwarkami z boczku (odsączonymi z tłuszczu) - 443 kcal
Kolacja: serek wiejski z pomidorem, oliwkami, papryką, selerem naciowym i słonecznikiem - 415 kcal
Bonus: piwo - 215 kcal
Razem: 1565 kcal
Trening: Jillian Michaels 30 Day Shred (lvl 1, day 4) + Callanetics + power walk - 1090 kcal
Bilans: 1565 - 2573 = -1008 kcal
Niedziela
Śniadanie: jajecznica z 3 jaj z cukinią, papryką, cebulą czerwoną i selerem naciowym, do tego kromka pełnoziarnistego pieczywa - 475 kcal
Lunch: łyżka masła orzechowego - 120 kcal (bez zdjęcia, wiecie jak wygląda masło orzechowe :D )
Obiad: kiełbaska z kaszą bulgur i warzywami - 594 kcal
Bonus: piwo - 860 kcal
Razem: 2047 kcal
Trening: power walk - 600 kcal
Bilans: 2047 - 2084 = -7 kcal
No jak widzicie trochę wczoraj popłynęłam, ale waga ani drgnęła od soboty mimo wszystko. Sama jestem zdziwiona. W ogóle niedziela była dziwna. Miałam kiepski humor, bo mój ukochany kot, który niedawno skończył 18 lat w ogóle przestał jeść i nie robi nic poza spaniem od dwóch tygodni. Tak nagle. Dwa tygodnie temu skakał po blatach w kuchni, kradł jedzenie z talerzy i pakował się na kolana niczym jakiś król, i nagle koniec. Nie je, nie reaguje na pieszczoty, funkcjonuje tylko na poziomie podłogi bo chyba nie ma siły nigdzie wyskoczyć. I strasznie mi smutno bo mam wrażenie, że pora się z kotem żegnać, więc już od tego byłam jakaś rozbita. Do tego uparłam się, że wrócę od rodziców na piechotę, okrężną trasą (bardzo okrężną, z 3 kilometrów zrobiło się ponad 5). Ale było tak gorąco, a ja szłam tak szybko, że jak przyszłam do domu to kręciło mi się w głowie, cała byłam czerwona i jak dotykałam policzków to były gorące aż do wieczora. Za to jak trochę ochłonęłam to zaczęły mnie takie dreszcze przechodzić jakby mi zimno było, choć nie było. I stwierdziłam, że ja sobie Jillian Michaels odpuszczę. Dodatkowe 250 spalonych kalorii nie jest warte ryzyka zrobienia sobie krzywdy. Dziś poćwiczę, choć w planach miałam dzień wolny, ale dziś czuję się lepiej, więc nie mam wymówki. Tyle tylko, że zakupy trzeba zrobić bo wypłata i iść na pocztę bo odpowiedź do cholernego Urzędu Miasta, żeby się czepili kogoś innego trzeba wysłać.
No, to chyba tyle. Lecę nadrobić zaległości u Was :)
wPatka
3 maja 2018, 09:56Ech szkoda, że tak się to wszystko ciągnie... hmmm nie fajnie. Co do kota to współczuję, ale jak na 18 lat to i tak długo żył :):) I ma kochającą rodzinkę :D Hmmm... menu smakowite:) Kilogramami się nie przejmuj w końcu zaczną spadać :)
KochamBrodacza
1 maja 2018, 10:41Współczuję problemów z kotem, ja sama wczoraj płakałam za swoim bo chyba już nie wróci ;/ Okropne macie te problemy przez rodziców Twojego, normalnie idzie oszaleć ;/ Nie dołuj się wagą, w końcu musi się menda ruszyć :) Udanego wypoczynku Kochana! :* :)
Cathwyllt
2 maja 2018, 08:57Oj, mój długi weekend z wypoczynkiem to raczej niewiele będzie miał wspólnego, ale dzięki :D
KochamBrodacza
2 maja 2018, 20:23Mimo to fajnie spędzonego czasu :) :*
Fallen95
30 kwietnia 2018, 14:37Urząd - na samą myśl mnie skręca . Aaa jeśli chodzi o odchudzanie musisz uzbroić się w cierpliwość , wiem jakie to trudne . Buziaki
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:52Wiem, cierpliwość jest przy odchudzaniu potrzebna w ogromnych ilościach. Ale żeby w tydzień 0,1 kg? Nie wiem, może chociaż z wymiarów coś zeszło, może powinnam sprawdzić...
Fallen95
30 kwietnia 2018, 15:07Mi też czasem spada tylko 0,1 kg w tygodniu a czasem nawet nic . Tak powinnaś sprawdzić . Jak staję u mnie waga to cm lecą i odwrotnie , szlak mnie czasem trafia ale tak to już jest :)
theSnorkMaiden
30 kwietnia 2018, 13:22Wspolczuje sytuacji-dlugi rodzicow ciagna sie za dziecmi jak smrod po gaciach
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:20Okropnie. A rodzice Mojego są mistrzami robienia długów. A co najgorsze wrabiają w nie Mojego. Bo Ty masz umowę o pracę to weź mi na raty, ja będę płacić. Taa, srali muszki, będą płacić, akurat. Nie dziwię się, że tak się ich wstydzi, że po prawie trzech latach związku mi ich wciąż nie przedstawił...
theSnorkMaiden
30 kwietnia 2018, 14:34Ciezka sytuacja ale wlasnie to lepiej ze Ci nieprzedstawil tylko szkoda ze na nim sie to odbija i musi lazic po sądach i sie denerwowac
vicugna
30 kwietnia 2018, 13:18Echhh, no tak, najważniejsze to ściągnąć kasę, nawet jak nie masz ze sprawą nic wspólnego. Dramat. Ale trzymam kciuki, żeby poszło po waszej myśli :) A waga spadnie prędzej czy później ;)
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:18Już raz żeśmy się wybronili, wybronimy się i teraz :) Tylko to zawsze stres, koszty, strata czasu... bo jakiś pierdzistołek nie potrafi sprawdzić adresu zameldowania osoby, do której pisze :/
aska1277
30 kwietnia 2018, 13:17Pieczony chlebek wygląda smakowicie :) Na samo hasło "urzędnik" dostaje szału ;) Oby kotek doszedł do siebi. W takie ciepłe dni, zabieraj zawsze ze soba wodę !!! Pozdrawiam
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:17Tak, moja mama robi świetny chlebek :) A z tą wodą to masz rację, jak wiedziałam, że godzinę będę szła to powinnam wziąć butelkę ze sobą...
aniloratka
30 kwietnia 2018, 12:33kotek :( mam nadzieje, ze ma tylko kilka gorszych dni a nie ze to juz koniec ..
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:16Problem w tym, że nie reaguje na leki od weterynarza. Już mu rodzice na każdy posiłek jego ulubionego dorsza dają, żeby zjadł cokolwiek a on i tak popatrzy, powącha i pójdzie spać. 18 lat to w końcu bardzo dużo jak na kota :(
aniloratka
30 kwietnia 2018, 14:18<3
martiniss!
30 kwietnia 2018, 12:03Ach niestety sprawy urzędowe są zmorą każdego. :/ Do mnie jako córki (tata ma komornika na sobie) nigdy nic się nie przyczepiono... Także Wam współczuję za takie akcje. A Ty się przegrzałas, stad wypieki i późniejsze dreszcze. Koniecznie na takie trasy bierz czapkę z daszkiem, albo kapelusz, i dużą butelkę wody (dodatkowe obciążenie ;) no i jednak spacerować cieniem gdzie się tylko da. I kolejne pytanie - mierzysz obwody? Może na wadze nic bo mięśnie rosną :D w każdym razie życzę spadków i juz spokojnego tygodnia.
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:14Ale wiesz, nigdy nic takiego mi się nie działo, a przecież po górach nieraz cały dzień łaziłam w pełnym słońcu. A tym razem moja trasa prowadziła przez dwa parki, to i cienia było pod dostatkiem... Nie wiem, może po prostu gorszy dzień miałam.
elziwa
30 kwietnia 2018, 11:47Zazdroszczę pogody. U mnie leje i zimno brrrr:((( Mam nadzieje że uda wam sie szybko rozwiązać te sądowe sprawy, to ciężka sytuacja kiedy dzieci są obarczane za długi rodziców.A co do odchudzania to tak jest jak sie już któryś raz próbuje schudnąć to idzie gorzej. Ja też tak mam :( Także musisz się uzbroić w cierpliwość a na pewno coś się ruszy:)
Cathwyllt
30 kwietnia 2018, 14:13Wiesz, wmawiam sobie, że od tych ćwiczeń mi się robią mięśnie a one są ciężkie ;) Ja wiem, że nie przytyłam w tydzień i w tydzień nie schudnę, ale czasem kompletny brak wyników człowieka demotywuje :/