Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
67.


Nie wiem jak to się stało. Przecież wróciłam do diety. Nie ćwiczyłam, to fakt, a i w diecie było kilka potknięć. Ale mimo wszystko się pilnowałam. To nie było tak, że wpieprzyłam pół pizzy i zrobiłam tego dnia 3000 kcal. Jestem pewna, że najwyżej raz przekroczyłam 2000 kcal, a w znakomitej większości przypadków jadłam poniżej mojego CPM. Więc dlaczego, dlaczego do cholery waga dziś pokazała 67 kg? No bez jaj, żeby mi kilogram z samego okresu przybył! Coś musiałam spieprzyć, tylko ja poważnie nie mam pojęcia co...

Ok, słuchajcie. Jest kwiecień, lato zbliża się wielkimi krokami, nie mam czasu wprowadzać się w treningi jogą. Ruszamy od razu z czymś konkretnym. Na szczęście już mogę - z palcem lepiej. Nie jestem lekarzem, więc mogę się tylko domyślać co się stało, ale na mój babski rozum, ja sobie tego palca wybiłam. Dwa dni chodziłam jak kuternoga, po tych dwóch dniach zaczęłam się niepokoić i po raz setny postanowiłam sprawdzić, czy on na pewno nie złamany. Zagryzłam zęby i zaczęłam tym palcem ruszać w różne strony i nagle chrup! Zabolało jak diabli ale po 5 minutach okazało się, że nagle mogę na tej stopie stanąć. Oczywiście bez jakichś akrobacji, ale funkcjonuję od tego czasu normalnie. Więc dałam jeszcze stopie odpocząć do końca weekendu - z resztą całą sobotę spędziłam u rodziców, niedziela zeszła na chrzcie - i od dziś zamierzam ćwiczyć. Jak już pisałam - nie mam czasu bawić się w jogę. A z drugiej strony ponad cztery miesiące nie ćwiczyłam NIC. Dlatego znalazłam sobie rozpiskę i chcę podjąć wyzwanie Mel B dla początkujących. Tyle, że nie zamierzam się go trzymać co do dnia. Jutro na przykład prosto po pracy jadę do rodziców, bo moja mama wychodzi ze szpitala po zabiegu i będzie jeszcze większą kuternogą niż ja byłam. No i nie będzie jak ćwiczyć. Dlatego będę po kolei robić rozpisane treningi 5 razy w tygodniu, zostawiając sobie dowolność w wyborze dwóch dni w tygodniu na odpoczynek. Taki to ambitny plan mam i zamierzam się go trzymać. Mój w tym tygodniu robi same popołudniówki, więc będzie mi dużo łatwiej ćwiczyć skoro będę sama w domu.

Jadłospisu niestety dla Was nie mam. Nazwijcie mnie sklerotyczką, ale nie mogę wejść ponownie w ten rytm liczenia kalorii i fotografowania. Często już przy myciu talerzy po posiłku uświadamiam sobie, że nie ważyłam tego, co dodawałam ani zdjęcia nie pstryknęłam. No to jak prezentować menu? Ale rano ustawiłam sobie cykliczne przypomnienie w komórce (może jeszcze po jakiś Bilobil pójdę...) i śniadanie udało mi się wyliczyć i obfotografować. Przy odrobinie szczęścia jutro wreszcie jakieś jedzenie się tutaj pojawi. Trzymajcie kciuki :)

PS. Nie wiem o co kaman, ale szwankują mi paski. W zeszłym tygodniu nie mogłam przestawić tego na samej górze, w tym zacięły się te z pamiętnika. Tak czy siak, niestety, 67 kg...

  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    9 kwietnia 2018, 17:40

    Waga potrafi nie raz robić psikusy, nie ma co się denerwować :) Dobrze że już lepiej z palcem :) Nie martw się ja ostatnio też nie fotografuję wszystkiego, a co gorsza od dawna nie liczę kcal ;/ A chyba trzeba do tego wrócić bo stanęłam w miejscu ;/

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      10 kwietnia 2018, 09:35

      Ojejku, tylko nie popełnij mojego błędu, żebyś nie zaczęła się cofać :(

    • KochamBrodacza

      KochamBrodacza

      11 kwietnia 2018, 22:09

      Na szczęście waga stanęła, ale nie wiem czy to wina nie liczenia kcal, w sumie nauczyłam się mniej więcej co i ile jeść więc to chyba taki chwilowy moment zatrzymania jak to podobno może bywać ale już po woli się rusza więc jest nadzieja :)

  • wPatka

    wPatka

    9 kwietnia 2018, 14:10

    Hmmm... ja podczas@ 2 kg do góry co najmniej :D Hmm... powodzenia z ćwiczeniami :D Początki najgorsze, ale potem to już przyjemność :D Zdrowia dla mamy :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      10 kwietnia 2018, 09:34

      No dla mnie niestety ćwiczenia nigdy przyjemnością nie były i obawiam się, że nigdy nie będą. Mam miliony ciekawszych zajęć niż się męczyć i wypluwać płuca. Ale co zrobić, mus to mus, bikini body nie zrobi się siedzeniem na kanapie...

    • wPatka

      wPatka

      10 kwietnia 2018, 10:12

      Hmmm ja zawsze lubiłam sport, ale nie Cardio, a teraz większość treningu to Cardio ;D i ciężko mi czasem się zmobolizować.

  • theSnorkMaiden

    theSnorkMaiden

    9 kwietnia 2018, 14:00

    Don't panic. Jesli wiesz ze bylas uczciwa to co sie martwisz? Ja za to na wage niestanelam co caly tydzien wpierdzielalam kebaby i czekolady

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      10 kwietnia 2018, 09:33

      Ach ta waga, czasem mam wrażenie, że całe moje życie kręci się wokół wagi. Tylko ja zawsze staję po obżarstwie w nadziei, że wynik mnie otrzeźwi...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.