Witam Was Vitalijki w ten pochmurny sobotni poranek. Kompletnie mi wyleciało wczoraj z głowy, że mam zrobić wpis, więc dziś nadrabiam dwa dni. W sumie to nie były jakoś wybitnie ciekawe, menu było prawie identyczne, ale skoro zapisałam wszystko i napstrykałam zdjęć, to wrzucam :)
Czwartek
Śniadanie: serek wiejski z pomidorem i pieczywem pełnoziarnistym - 428 kcal
II śniadanie: jabłko i 12 herbatników korzennych - 204 kcal
Lunch: 3 kromki pełnoziarnistego pieczywa z serkiem Almette i ogórkiem - 420 kcal
Obiad i kolacja: grochówka autorstwa mojego wspaniałego chłopaka (zdjęcie obiadu, na kolację zjadłam połowę porcji) - razem 492 kcal
Razem: 1545 kcal (+ gin z tonikiem)
Woda: 2,25 l
Trening: brak
Kroki: 3578
Fundusz książkowy: 1 zł za kalorie - 2 zł za alkohol = -1 zł (razem: 10,50 zł)
Piątek
Śniadanie: serek wiejski z pomidorem i pieczywem pełnoziarnistym - 428 kcal
II śniadanie: szklanka kefiru z otrębami owsianymi (zdjęcia brak, bo zabrałam taką mieszankę do pracy w kubku termicznym i nic nie byłoby widać) - 200 kcal
Lunch: 3 kromki pieczywa pełnoziarnistego z serkiem Almette i ogórkiem - 420 kcal
Obiad: grochówka mojego ukochanego - 246 kcal
Kolacja/deser: przekładaniec (vel. torcik grysikowy) autorstwa mojej mamy - 256 kcal
Razem: 1551 kcal
Woda: 2,5 l
Trening: brak
Kroki: 3974
Fundusz książkowy: 1 zł za kalorie (razem: 11,50 zł)
I to tyle. Niektóre zdjęcia się powtarzają, bo nie pstrykałam codziennie tej samej potrawy. Ale wagę kuchenną mam i w domu i w pracy, więc jestem pewna, że porcje były identyczne. Teraz siedzę i popijam sobie zieloną jaśminową herbatkę, jak skończę to pójdę poćwiczyć (dziś joga, ale trochę bardziej ruchliwa niż ostatnio) i przez resztę dnia nie zamierzam ruszyć palcem. Mieszkanie już wysprzątałam (było tak brudno, że chwyciłam za szmatę nawet przed śniadaniem :P ), obiad mam gotowy, bo moja wspaniała mama przyniosła nam wczoraj pierogi z ciecierzycą oraz kilka z zieloną soczewicą i pietruszką - oczywiście swojej roboty, już nie mogę się doczekać obiadu! Mój jest w pracy, mam jeszcze trzy godziny spokoju zanim wróci to może sobie jakieś domowe spa zafunduję :) Zobaczymy. Najpierw joga, lecę się poruszać, a Wam wszystkim życzę udanego weekendu!
Novacaine91
13 listopada 2017, 13:13Ooooh, co to za torcik grysikowy? :o Wygląda smakowicie <3
Cathwyllt
14 listopada 2017, 10:04Kruche ciasto, masa z grysiku i budynku, kruche ciasto, powidła, kruche ciasto, kolejna masa z grysiku, kruche ciasto, czekolada. Pycha, polecam :)
KochamBrodacza
12 listopada 2017, 13:57Nie ma to jak mama która rozpieszcza :) Smakowite menu :)
Cathwyllt
14 listopada 2017, 10:01Tak, moja mama jest najlepsza :)
KochamBrodacza
14 listopada 2017, 14:06Tak powinno być :)
new_balance
12 listopada 2017, 10:23Pierwszy raz spotkałam się u kogoś z funduszem książkowym :) Świetny pomysł!
Cathwyllt
14 listopada 2017, 10:00Książki to moja pasja, wiec jeśli mam zbierać na nagrodę, to cel może być tylko jeden ;)
aska1277
11 listopada 2017, 16:45menu apetyczne ;) kopnij mnie w 4 litery abym zaczęła wstawiać swoje foto menu ;( Wczoraj widziałam w sklepie te herbatniki korzenne i juz chciałam włożyć do koszyka ale przypomniałam sobie o zakazie słodkiego do świąt ;) kupię innym razem :) Miłego wieczoru ;) Pozdrawiam
Cathwyllt
14 listopada 2017, 09:59Ja sobie ostatnio zaczęłam pozwalać, ale w tak niewielkich ilościach, że nie odczuwam jakoś potrzeby regularnego jedzenia cukru. Grunt to umiar :)
theSnorkMaiden
11 listopada 2017, 13:11Mama tez fajne rzeczy gotuje. Pierozki z ciecierzyca albo to ciasto grysikowe. Mniam. Mysle by moze samemu zrobic te ciastka korzenne ale niebawem trzeba sie brac za pierniki to juz za duzo by bylo dobrego;)
Cathwyllt
14 listopada 2017, 09:58Moja mama jest mistrzem gotowania. I pieczenia. Ma tendencję do za dużych ilości soli i tłuszczu, ale potrafi stworzyć takie cuda, że ja takich nigdy nie będę potrafiła ugotować :)