Weekend niestety był dla mnie bardzo zapracowany :) Wpisów nie było ale wchodziłam i zerkałam...czytałam, analizowałam, psychicznie nastawiałam się do realizacji mojego celu:) Zwracama uwagę juz na to co jem choć niestety zarówno sobota jak i niedziela były dla mnie dniami spalonymi....na wagę narazie nie wchodzę.... Pogoda w dalszym ciągu mnie nie rozpieszcza - nowy rower stoi w garazu i błaga o liatośc - mimo tego, że dziś pogoda równie kiepska jak wczoraj to mam zamiar go przetestować i zaprzyjaźnić się już z nim na stałe
oooo a tak będzie wyglądać moja pupa za kilka miesięcy
angelisia69
12 kwietnia 2016, 14:36a co tam pogoda,robmy jej wbrew!!kaptur na glowe i smigaj ;-) ja rowera nie mam,ale kiedys lubilam jezdzic