Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Odpuściłam w weekend :(


Wiedziałam, po prostu wiedziałam że tak sie skończy! Jak jestem w pracy, łatwo mi przestrzegać diety, bo jestem sama i sama wszytsko kontroluje. Ale weekend z chłopakiem to masakra :P
W piątek kilo popcornu i do tego mm'sy w kinie, w sobote w miare racjonalnie jadlam (tzn przekroczylam limit o jakies 200 kcal, co nie znaczy ze jadlam zdrowo :P) a w niedziele troche poszalalam- wielka porcja lodow, 3 kawalki ciasta i galaretka z bita smietana- wole nie liczyc ile zjadlam :P
Dzisiaj rano balam sie zwazyc, bo jakbym zobaczyla ze wszytskie efekty zmarnowalam przez ataki obzarstwa to chyba bym sie zalamala :(( Dodatkowo pojawiła sie @ co moze tlumaczyc zastoje wagi w zeszlym tygodniu :)
 Tak czy siak teraz nie moge sie zwazyc,żeby nie starcic motywacji, poczekam do konca tygodnia, w miedzyczasie (okolo czwartku) planuje 1 dzien bialkowy, zeby troche przypomniec mojemu tluszczykowi kto tu rzadzi :P Plus jest taki ze przestrzegajac diety czuje sie lepiej, zdrowiej, musze tylko starac sie unikac pokus...

Dzisiaj zjadlam :

kawalek babki smietankowej (maly) 150 kcal
nesvita: 200 kcal
2 nektarynki 100 kcal
Razem : 450 kcal.

Na obad planuje salatke grecka, mam straszna ochote na cos lekkiego i warzywnego :)

EDit: plus słatka grecka i 4 ciastka Lu Go: razem 500 kcal

Wykorzystano 950 kcal, do wieczora zostalo jezczez 550 :)

A w weekend czeka mnie wesele :)) Kupilam juz sukienke miesiac temu, ale jakos nie mam do niej przekonania...Jak bede miala czas to pochodze po sklepach moze znajde cos fajniejszego :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.