Witam!
Ostatnio moje wpisy są coraz rzadsze i coraz rzadziej do Was zaglądam. Ostatnie dni były strasznie zajęte, dosłownie prawie całe dnie miałam wypełnione jakimis zajęciami. Jak nie w domu, to często załatwianie jakichś spraw. Do tego po każdym zjeździe na studiach staram się ogarnąć całą wiedzę, co nie jest łatwe do jest tego naprawdę dużo.
Materiały do pracy z psychologii są w trakcie poszukiwań. Doszła mi jeszcze do napisania druga praca - z socjologii - także mam co robić.
***
Dieta niestety poszła w odstawkę i już zaczynam powoli odczuwać tego skutki. Bilans kaloryczny waha się w granicach 1600 - 2000 kcal, ale coraz częściej zaczynam pozwalać sobie na słodycze. Np. dzisiaj w ramach podwieczorku pozwoliłam sobie na 4 ciastka z galaretką i czekoladą + 2 łyżki nutelli. Do tego już całkiem przestałam ćwiczyć. Waga powoli pnie się w górę.
Co ja robię? Dziewczyno, ogarnij się wreszcie!
Dlatego od listopada postanowiłam wreszcie ostatecznie przestać liczyć kalorie i przejść na naprawdę zdrowe odżywianie, bez żadnych słodyczy.
Mam nadzieję, że następny wpis będzie bardziej optymistyczny...
***
Pizza z patelni
2 łyżki otrąb owsianych, 1 łyżka otrąb pszennych, jajko
proszek do pieczenia, 50 ml mleka, sól
dodatki dowolne :)
u mnie: czerwone pesto, polędwica drobiowa, ser żółty
pomidor, cebula
Bobolina
29 października 2011, 00:35a ile juz jestes na stabilizacji? doszlas do limitu kalorycznego, jaki chcialas osiagnac? jej, widze ze studia daja Ci w kosc i masz co robic;> przypomnij mi, ktory to rok? pizza wyglada pysznie, chyba zjem takowa w najblizszym czasie:)
samela
28 października 2011, 19:52w porównaniu do tego, że kiedyś schudłam około 26 kg, to te 8 kg które teraz mam do zgubienia to rzeczywiście nie tak dużo... ale jakoś ciężko mi to idzie niestety... :/ Dziękuję Ci za wsparcie ;**
..justine..
27 października 2011, 20:53hej Kochana a co to sie dzieje!!!oj oj oj...nakazuje wziac sie w garsc bo szkoda byloby stracic to co osiagnęlas!:)trzymaj sie tam dzielnie mała!!:)
BiUti
27 października 2011, 19:41też mam nadzieję że następny wpis będzie bardziej optymistyczny bo nie lubię jak moje ukochane Vitalijki się smucą :( Dobrze że masz sporo zajęć, nie musisz sobie zakrzątać główki niektórymi sprawami :)
samela
27 października 2011, 19:03Nie przejmuj się, będzie dobrze ;**