Powoli przestaję rozumieć sama siebie. Jeszcze dwa dni temu nastrój wisielczy, wszystko mnie irytowało i czułam się, jakbym miała początki jakiejś depresji, a dzisiaj całkowita zmiana aż o 180 st. Od rana nie opuszcza mnie dobry humor, chociaż nie ma jakiegoś specjalnego powodu ku temu. Pogoda czy hormony? Trudno powiedzieć...
Może to wina okresu, który powinien przyjść dawno temu, a tu ani widu ani słychu :/ Coś czuję, że chyba w tym miesiącu się nie zobaczymy.
Wczoraj zapisałam się do szkoły, teraz zostaje mi tylko pojechać i złożyć dokumenty. Pewnie zrobię to jeszcze w tym tygodniu albo na początku przyszłego. Muszę jak najszybciej, bo jeszcze się rozmyślę :)
Nie wiem tylko, czy wybrałam dobrą szkołę. Przejrzałam kilkanaście ofert i to była chyba jedyna, gdzie nie trzeba odbywać praktyk. Poza tym, w programie nauczania jest tylko jeden język obcy, a ja bym się chciała zacząć uczyć jeszcze dodatkowego. Niby znam angielski, niemiecki i trochę francuski, ale ostatnio marzy mi się włoski :) A sama nie zacznę się go uczyć, bo jestem za leniwa :)
Tak w ogóle to mam cichą nadzieję, że kiedy już zostanę prawowitą studentką to może i z pracą będzie łatwiej, bo zauważyłam że większość pracodawców poszukuje właśnie studentów. Tylko, że to by było jeszcze dwa miesiące siedzenia w domu. Z jednej strony to dobrze, bo moja stabilizacja ma trwać do końca września i potem nie musiałabym się przejmować kaloriami i planowaniem posiłków. Ale z drugiej strony wiadomo, że pieniądze by się przydały....
A teraz siedzę i maluję paznokcie na wściekły czerwony kolor. To takie odzwierciedlenie mojego dzisiejszego nastroju :) Ale się rozpisałam, miało być dzisiaj tylko fotomenu, a wyszło trochę więcej niż pierwotnie planowałam :) To już nie przynudzam :)
śniadanie
kasza manna z mlekiem, brzoskwinią i malinami
_____
300 kcal
II śniadanie
grahamka z polędwicą i warzywami
_____
280 kcal
obiad
roladka drobiowa nadziewana szpinakiem
kuskus, sałatka z lodowej
_____
380 kcal
kolacja
sałatka brokułowa z jajkiem i fetą
_____
340 kcal
Razem: 1300 kcal
rebellious
31 lipca 2011, 22:20No jakoś leci. Przynajmniej nie obżeram się tak jak kiedyś :) Czekam aż trochę schudnę i wracam :D
rebellious
31 lipca 2011, 19:49Łaaa zjadłabym taką roladkę! I malinki :( Jeszcze w tym roku nie miałam ani jednej w ustach. A dziś w nocy śniły mi się jagody, paranoja :P Muszę chyba sobie w końcu kupić. Cieszę się, że humor dopisuje i gratuluję samozaparcia jeśli chodzi o naukę języków obcych :)
BiUti
31 lipca 2011, 19:47pochwal się co to za kierunek studiów :) Ja zamierzam doszlifować swój angielski :)
lenonnada
31 lipca 2011, 19:17No cóż, kobieta przecież zmienną jest;)
natalia142
31 lipca 2011, 19:04Ależ smaczne jedzonko! :)