Aż trudno uwierzyć, że od mojego ostatniego wpisu minęło już tyle czasu! Dietę oczywiście porzuciłam, poddałam się nie osiągając zamierzonego celu. I znów są wakacje, znowu jestem niezadowolona z mojej wagi, wyglądu i chce mi się beczeć, że miałam tyle szans na zmiany a żadnej nie wykorzystałam. Tyle osób w moim otoczeniu gubi kilogramy jak szalone, wydawać by się mogło, że bez żadnego wysiłku. A ja? Czasem wydaje mi się, że do końca życia nic się nie zmieni, że
umrę gruba i nieszczęśliwa. Lata lecą, a ja całe czas walczę ze sobą. Walczę i
przegrywam. Jako, że jest po 23, zaczynam od jutra wojnę na nowo - wojnę z moimi słabościami, z samą sobą. Najgorsze, że nie wiem od czego zacząć, nie mam żadnego planu, żadnej konkretnej diety ani planu ćwiczeń. Jestem za bardzo śpiąca żeby teraz o tym myśleć... może jutro moja mądra głowa wymyśli coś odkrywczego co będę mogła wprowadzić w życie, poza rzeczami oczywistymi. Jutro na 9 praktyki, śmignę sobie rowerkiem, także pierwszą aktywność fizyczną dnia zaliczę. Teraz jedyną aktywnością na jaką mam ochotę jest
spanie.
klopsik28gda
3 sierpnia 2012, 00:00Dasz rade ! Ja też dam ! :D Wszystkie damy rade ! :D
llorete
2 sierpnia 2012, 23:54Uwierz mi że wiem co czujesz , ale nie poddawajmy sie ! Ja zaczęłam moją setną walkę wczoraj i mam nadzieje że tym razem osiągne sukces i Tobie też tego życze z całego seducha !