Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tradycja.


Od jakiegoś czasu poruszamy się z mężem według pewnych ustaleń, które same do nas przyszly😉. Każdy dzień ma swój rytm, wiemy oboje co trzeba wykonać, co jest potrzebne. Do godz.9 każde z nas zajmuje się "witaniem dnia". U mnie to śniadanie, często w łóżku, z książka, czytanie wiadomości. Potem ćwiczenia, mata, ścielenie łóżka, łazienka. Makijaż zawsze, gdy wychodzimy, a to jest z reguły 9-9:30. Zależy od pogody i pory roku. Latem to nawet 7:30. Ustalamy przed wyjściem czy i co potrzebne że sklepu, kierujemy się w stronę bulwaru. Około godz 11:30-12wracamy do domu, już z ewentualnymi zakupami zrobionymi jak najbliżej domu. Zupa, jakieś sprzątanie, pranie, itp.czynnosci, do 13:30. Wówczas przygotowuje obiad, zjadam go o 14. Obiad mam zawsze przygotowany dnia poprzedniego. Po obiedzie partyjka kości, potem przegląd lodówki ukierunkowany na kolejnh obiad, ale czesto jadamy to samo danie 2x lub na mieście. Ok. 15, po obiedzie, pijemy herbate/ kawę, lektura, rozmowy, muzyka. Powrót do spraw domowych ok.16 do 18, bo moja kolacja najpóźniej o tej godzinie. Po kolacji internet, sprawy bankowe, opłaty, kontakty telefoniczne i tak do 19. Oglądamy Fakty, potem coś w tv lub streaming, o 22 łazienka, łóżko, czytanie przed snem. O 22:30-23 pa, pa. Pobudka o 6-7. Czy to nudne? Zimą i pozna jesienią nie, latem i wczesna jesienią żyjemy zupełnie inaczej, więcej wychodzimy, więcej jest spotkań, wizyt, kultury wyjazdowej i samych wyjazdów. To samo dotyczy posiłków, dlatego też dziś i jutro rosół, bitki wołowe lub gulasz, wieprzowiny nie jadamy, raczej. Wczoraj obejrzeliśmy brytyjski miniserial pt."Dojrzewanie". To przerażający obraz nastolatków pochłoniętych Instagramem, popularnością w mediach społecznościowych, bezmyślnie akceptujących świat fikcyjny. Brak rozpoznania prawdy, odróżnienia dobrą od zła, świat pełen wysmiewania innych, ośmieszania publicznie, bez refleksyjnego tłamszenia. Aż do wybuchu. Konsekwencje dla wielu osób. Polecam.

  • mada2307

    mada2307

    16 marca 2025, 09:58

    Jesteś w tym szczęśliwym lub nie, gronie seniorów bezwnukowych. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tak lepiej. Nie chciałabym patrzeć jak rosną dzieci moich dzieci w takim świecie. I się tylko denerwować tym, co ich czeka.

    • Campanulla

      Campanulla

      16 marca 2025, 10:20

      To prawda, jestem szczęśliwa, moje "zapotrzebowanie" czasami na wnuki realizuje spotykając się z dziećmi w rodzinie, tymi maluchami. Wystarczy, troska o ich istnienie nie zaprząta mnie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.