Właściwie to sama szukam sobie zajęć. Przecież mogłabym po prostu zalec z książka albo z pilotem, nie patrzeć w stronę wymagającą moich działań. Niestety, perfekcjonizm to wielokrotnie koszmar. Jak coś zacznę, to absolutnie muszę skończyć, dotrzeć do przyczyny, do dna. Nawet jeżeli chwilowo odpuszczę, męczy mnie taki stwor w głowie, który nakazuje powrót. Dziś nakazał mi iść dalej niżbym chciała. W sumie dobrze, bo serce zadowolone, niestety biodro grymasi. Wiem jedno, gdybym była na zawsze samotna, o nudzie mogłabym zapomnieć. Zmiana pościeli, pranie, porcja odzieży oddana, kopytka, ślimaczki z ciasta francuskiego, ricotta i żurawiny. No i wydeptane 6km. Sl9necznie, ale chłodno. Po Gdyni chodzą wycieczki szkolne, to pora na nie. Młodzież, jak już pisałam, kamufluje się czernią. Smutno to wyglada.Wieczory samotne nie są takie straszne, mąż dzwoni, rodzina dzwoni, książki,radio tv, jeżeli znajdę jakiś ciekawy film. Tylko do soboty, bo w niedziele znów będę mężatką , stan słomianej wdowy minie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
sachel
9 maja 2024, 09:08Moja Mama też jest perfekcjonistką. Z perspektywy czasu mówi: "Dobrze dziecko, że Ty masz więcej luzu, bo ten perfekcjonizm to straszna kula u nogi. Sił z każdym rokiem mniej, a poprzeczka nadal wysoko zawieszona i by się chciało, żeby wszystko było idealne, jak zawsze: i dom, i ogród." Też muszę zrobić kopytka, bo dawno nie mieliśmy w menu. Mam łopatkę bez kości na gulasz. Będą pasowały idealnie.