Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Oczekiwanie.


Czekam na burzę, która powoli, ale nadchodzi. Dziś upał nieziemski, bo w cieniu 30 stopni. Ale i tak z rana wybraliśmy się rowerami do pobliskiej wioski. Nie powiem, aby lekko mi szło, szczególnie pod wzniesienia, i to wcale nie duże. Kondycja zerowa! Wróciłam zgrzana, zmęczona, teraz bolą mnie kolana i lędźwie, to od wstrząsów na polnych drogach. To dziś kolejny mój wyczyn, bo rano, tj, po 8 , zaliczyłam jezioro i pływanie. Wczoraj wieczorem byliśmy na ognisku u sąsiadów, były kiełbaski, ziemniaki pieczone, a towarzyszył nam 3 tygodniowy chłopiec, śpiący w ramionach ojca. Było przyjemnie, ale muszę przyznać, że takie wieczorne, czy nocne życie , nie dla mnie. Wróciliśmy tuż przed północą, wchodziłam do łóżka naprawdę zmęczona. Wolę poranne wstawanie i wczesne łoże.Dziś na obiad zupa jarzynowa i kopytka ze  szpinakiem. Zrobiłam tez pulpety na weekend, z szynki wieprzowej w kapuście młodej.  Wagi tu nie posiadam, nie wiem zatem co i jak, ale to nie jest takie ważne. Robi się coraz ciemniej, burza daje znac o sobie z oddali. Skończyłam czytać dwie książki Puzyńskiej i więcej po nie nie sięgnę. Denerwuje mnie taka rwana narracja.  Dzwoniłam do syna, bo pomimo 37 lat to przecież moje ukochane dziecko. Syn znów w rozjazdach niemieckich, namęczy się chlopak, ale tak wybrał. To jego życie. 

  • nobliwa

    nobliwa

    4 czerwca 2018, 09:41

    Czekanie na burze, to znaczy na blyskawice i pioruny? Na rewolucyjne zmiany? -)

  • zlotonaniebie

    zlotonaniebie

    1 czerwca 2018, 16:05

    To życzę by spadł ten deszcz, taki soczysty, ale równiutki, bez uginania drzew. Ja też nie mogę jeździć rowerem po takim zbrylonym terenie, bo od razu lędźwie się odzywają, niestety. Udanego wieczoru :))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.