Pogoda zrobiła w tył zwrot, a my także dostosowaliśmy się do niej. Od piątku pogoda wspaniała była, a zatem znów zajeliśmy się pracami na działce. Malowanie płotu, koszenie, porządkowanie, malowanie mebli kuchennych, mebli pozostałych, malowanie tarasu, prace zabezpieczające drewniany domek. Uff! Pierwsza noc była bardzo zimna, bo domek jeszcze nie nagrzany. Następne już normalne, a nawet za ciepłe. Przyjemnie, pomimo tylu obowiązków. Waga nie interesowała nie absolutnie, jadłam to, co przygotowałam na wyjazd, sporo pomidorów, warzyw, ale i ciasto. Zważę się jutro rano, parcia na wylaszczenie nie mam.
Ręka nadal boli, ale powoli zaczynam coraz odważniej nią ruszam. Sąsiadce z działki pokazałam rezultat moich prac renowacyjno- malarskich. Była zachwycona. To miłe,