Przez 5 dni wszystko szło idealnie.. aż do soboty. Około 16.00 nabrałam ochoty na kaszke mannę. Zjadłam ją no i się zaczęło. Nie jestem w stanie nawet wymienić tego wszystkiego co pochłonęłam. Tak czy inaczej zjadłam tego tyle, aż zaczęło mnie mdlić. Mam tak już od bardzo długiego czasu. Gdyby nie to że od poniedziałku do piątku trzymam dietę to wyglądałabym jak jedno wielkie prosie. Muszę sobie jakoś z tym poradzić. Jeśli nie byłoby weekendów w moim życiu miałabym chyba idealną sylwetkę.
Mimo iż nie jestem gruba to moje ciało jest w okropnym stanie. Jestem pokryta cellulitem i rozstępami. Jestem niemal pewna, że spowodowane jest to właśnie objadaniem się.
Niech ten nadchodzący kolejny weekend będzie moim wygranym weekendem.
Czy jest tutaj ktoś komu udało się wybrnąć z tego błędnego koła 5 dni diety - 2 dni obżarstwa?
Byłabym wdzięczna o każdą cenną wskazówkę jak temu sprostać.