Jako, że niestety ani dziś ani wczoraj nie udało mi się ściśle trzymać diety (mało powiedziane - zjadłam wielkiego burgera w McDonaldzie za jedyne 600kcal), postanowiłam w końcu zrealizować swoje postanowienie i wyjść pobiegać. A raczej "pobiegać" - bo moje bieganie ograniczyło się do jednego okrążenia wokół osiedla - tj. dwóch bloków (niecałe 500m...), no i raczej bym to nazwała szybszym truchtem. Oczywiście wcześniej się rozgrzałam.
Na początku było dobrze... pierwsze 200m było znośne, dopóki nie odezwała się moja boląca stopa. Ale potem... myślałam, że umrę... no nie dam rady, nie dobiegnę do klatki, nie wejdę na te pierwsze piętro... palenie w łydkach, zadyszka, palące płuca... jedna wielka M A S A K R A.
Jakimś cudem dobiegłam... wczołgałam się po schodach... a w mieszkaniu myślałam, że zemdleję. Nie umiałam się napić wody, bo przełyk mi "mdlał". A popiłam jak smok Wisłę po zjedzeniu wybuchowej owcy...
Po chwili jednak poczułam błogi wystrzał endorfin... Uczucie, że wszystko mogę... chwilowe szczęście...
I znów za chwilę zmęczenie, opadające powieki...
I tak zakończył się mój wieczór z bieganiem Dnia Pierwszego. I stwierdziłam, że to było dobre.
GrubaJa21
19 sierpnia 2017, 14:48I super! Wyszłaś, pobiegałaś! Byle powtarzać :) A z czasem będzie lepiej.
MadMed
18 sierpnia 2017, 20:05Bieganie z gównianą kondycją jest gorsze niż tortury, przerabiałam to... Ale warto, udaje mi się już przebiec 3.5km spokojnym truchtem. Walczę o 5km. Trzymam za Ciebie kciuki! Jest trudno, nie ma czym oddychać, wydaje Ci się, że zwymiotujesz i zemdlejesz jednocześnie, ale... kiedy dobiegniesz to najlepsze uczucie ever :)
106days
18 sierpnia 2017, 11:42Nie zniechęcaj się, początki są trudne, ale potem będziesz z siebie dumna :)
grubasek9324
18 sierpnia 2017, 11:40najważniejszy krok w przód czyli u ciebie pierwsze wyjście pobiegać ... najgorzej zacząć ... teraz to już z górki ;)
Aria1991
18 sierpnia 2017, 08:14Ja też bym bardzo chciała wrócić do biegania, ale niestety jestem za ciężka. Zaczynam od marszu na bieżni. Jak trochę zrzucę to też ruszę:D
moniq1989
18 sierpnia 2017, 07:55Dobrze jest zacząć, nie ważne ile, ważne żeby wyjść z domu i się ruszać :)
Osobkazozz
18 sierpnia 2017, 06:55Fajnie że zaczynasz biegać, ja biegam od niedawna i już się zakochałam, mogę ci polecić fajną stronę dla początkujących :) http://bieganie.natemat.pl/5617,jak-zaczac-biegac-bieganie-bez-wypluwania-pluc-czyli-przewodnik-poczatkujacego-biegacza
KochamBrodacza
17 sierpnia 2017, 23:13Początki zawsze są trudne, ale nie zniechęcaj się. Ja też dopiero zaczynam ćwiczyć i jest mi ciężko, jestem słaba. Z każdym razem będzie lepiej. Walcz bo warto. Trzymam kciuki.