Mijają 2 tygodnie od kiedy ćwiczę z porządnym planem treningowym stworzonym dla mnie przez osobę, która się na tym zna. Nie ukrywam, że jest ciężko, bo jest. Podczas pierwszego treningu tak mnie piekły uda, że płakać mi się chciało ale wytrzymałam - dla siebie. Zakwasy miałam chyba cały tydzień na każdym mięśniu (nawet na tych, o których istnieniu nie miałam pojęcia).
Ćwiczę 4 razy w tygodniu siłowo i 3 razy cardio (tzn. 4 razy siłowo jest zawsze z cardio już tak miło nie jest, bo ciut brakuje mi czasu w tym tygodniu ale się nadrobi).
Jem regularnie, wreszcie jem więcej białka, pije dużo wody i wiecie co? Widzę już efekty! mam wrażenie, że cellulit jakby się trochę schował (zwłaszcza nad kolanami), ręce są jędrniejsze (nawet jak mocno się zepnę widzę jakieś tam bicki), a brzuch - zaczynam go lubić! (mój facet nawet twierdzi, że 2-pak niedługo wyjdzie na światło dzienne). A co najzabawniejsze moje sztangelki ważą tylko (choć na początku to było aż) po 3 kg.W życiu nie sądziłam, że takim "ciężarem można cokolwiek osiągnąć.
Nie zakładam sztywnego celu, chociaż nie ukrywam,że w te wakacje chciałabym żeby tym wszystkim niewierzącym i szydzącym szczęki opadły! Do urlopu jeszcze ponad 2 miesiące więc spokojnie do celu nr 1 - Być grecka boginią tego lata!
Barbie_girl
9 czerwca 2016, 22:00Swietna aktywnosc !! super ze widac efekty szczegolnie celulitu ktorego chyba zadna z nas nie lubi :P
angelisia69
9 czerwca 2016, 14:39jasne ze mozna,wiecej powtorzen lepsza technika najlepiej od takich zaczynac ;-) ja zaczynalam od 2,5 teraz mam 6,5 a cwicze tylko w domu z Zuzka.fajnie ze widzisz zmiany,oby bylo ich jak najwiecej!Powodzenia w dalszych progresach ;-)