Ale to był miły weekend ;) Szkoda, że już się skończył. Dawno nie spędziliśmy z T. tak miło czasu. Pogoda nam dopisała więc było dużo spacerów, rajd po nowych restauracjach, trochę drinków i tańce.
Postanowiłam trochę poeksperymentować z jedzeniem i gdzie tylko mam okazję próbuję nowych rzeczy. W sobotę jadłam kurczaka w sosie mango i mleka kokosowego z chili, ryżem i fasolką szparagową. Pycha ;))
Obowiązkowo wczorajsze menu:
śniadanie: 3 kromki razowca, jajko, pomidor, ogórek, ser żółty, kiełki
II śniadanie: miseczka zupy pomidorowej z fetą, 3 łyżki zacierki babuni
obiad: ziemniaki z jogurtem i koperkiem, mizeria z jogurtem, filet z kurczaka w panierce z mąki kukurydzianej, sezamu i otrębów
podwieczorek: ostatni kawałek babcinego ciasta, kilka winogron, mandarynka
kolacja: pieczone bataty, sałatka (mieszanka sałat z rukolą, pomidor, oliwa + przyprawy)
Zauważyłam, że ostatnio mocno zmieniły mi się smaki. Kiedyś jadłam wszystko, co ostre i nieziemsko pali, a teraz już mi to nie smakuje. Nie znosiłam połączenia ananasa z kurczakiem - teraz lubię. No i rukola, zawsze ją wybierałam - teraz jem garściami.
Do włosów już przywykłam ;) Ułożyłam je po swojemu i zaczynam czuć się dobrze. Mają dużo zalet. Szkoda tylko, że niemiłosiernie się elektryzują ;(
Martine88
10 marca 2015, 10:21kurczak w sosie mango i mleku kokosowym mmmmmm brzmi smakowicie! :) mi też się smak zmienił jak odwaliłam słone, słodycze etc i powiem, że bardzo mi pasuje ta zmiana! ;)
kacper3
9 marca 2015, 11:33Podobno smak sie zmienia z wiekiem,fajnie, ze mialas udany czas:-) :-) :-)