Udało mi się spełnić weekendowe postanowienie! Nie wzięłam ani łyczka alkoholu. Jestem z siebie dumna. W sobotę spotkaliśmy się ze znajomymi na piwku i wypiłam 2 buteleczki wody zamiast, jak zazwyczaj, 2-3 piwek. Zjadłam tylko kilka garstek czipsów ale zawsze to mniejsze zło niż piwo i czipsy razem.
Wśród naszych znajomych to dzine jak ktoś nie chce pić alkoholu. Wkurza mnie to niemiłosiernie, bo każde spotkanie, wyjazd czy cokolwiek innego we wspólnym gronie wiąże się z alkoholem. Mam juz naprawdę tego serdecznie dość. Nie wiem już jakie argumenty przedstawiać zeby zminimalizować to chlanie. Boli mnie to bo jestem w tym sama. Mój T. nie widzi nic złego w tym, żeby pić dość duże ilości (bo dla mnie więcej niż 2 piwa to już jest większa ilość) alkoholu co najmniej 2 razy w tygodniu. Jedna koleżanka była w tym ze mną jakiś czas ale znów zmieniła zdanie. Ehhh nie chcę się od nich izolowac. Bardzo ich lubię ale ten alkohol....
Od kilku dni piję regularnie zieloną kawę. Nie wiem czy dobry system sobie przyjęłam ale parzę dwie saszetki na raz i piję ją duszkiem. Inaczej nie daję rady. Od razu mam odruch wymiotny. To już prawie tydzień a ja nie widzę żadnych efektów. Może jeszcze za wcześnie. A Wy macie jakieś odczucia po zielonej kawie?
Ahh bym zapomniała! Dogoniłam wagę z paska ! :)
mona26r1
4 czerwca 2014, 10:47Też mnie strasznie irytuje fakt, że co poniektórzy nie wyobrażają sobie nawet zwykłego spotkania w tygodniu bez alkoholu ;/ tym bardziej, że dla mnie nawet jedno piwo to już wystarczająca ilość. Dlatego jestem kierowcą zawsze, jak mnie ktoś zdenerwuje po dużej ilości %% to wracam do domu i mam wszystko w głębokim poważaniu ;) Co do zielonej kawy, nie piłam. Ale na wszystko trzeba czasu żeby zadziałało, więc życzę wytrwałości i systematyczności :)
blue2009
2 czerwca 2014, 11:30Powiem Ci, że mam dokładnie ten sam problem jeśli chodzi o alko. W Polsce niestety ale jest już tak przyjęte, że jeśli ktoś na imprezie nie pije to tworzone są miliony teorii dlaczego. Każda impreza łaczy się z piciem alkoholu...jakby nie mogło to być po prostu osobistym wyborem każdej osoby. A najlepsze jest właśnie to, że jak się nie pije alko to wszyscy za wszelką cenę próbują Cie do tego namawiać...ja przez to wiele razy pokłóciłam sie z niektórymi znajomymi. Mój Tata zawsze powtarza, że alkohol to taka rzecz do której nie można nikogo zmuszać... Dlatego ja podjęłam decyzję (w której wspiera mnie mój narzeczony), że z alkoholem skończyliśmy raz na zawsze. Jeśli jesteśmy na imprezie i ktoś proponuje, to mówimy że nie pijemy...jak pyta dlaczego to standardowo: Bo NIE! i tak do znudzenia aż zrozumie:)